Miesiąc: wrzesień 2009

  • W kawałku szkła

    Roch postanowił przetestować obiektyw po tym jak czyścił go i pucował żeby pozbyć się niechcianego odcisku palca, który dodatkowo rozmazał się i nie chciał zejść z Rochowego obiektywu. Na miejsce testów Roch wybrał Dolomity; raz, że jest blisko, a dwa Rochowi nie chciało się nigdzie daleko jechać. Temperatura już jesienna i chyba trzeba będzie kończyć…

  • Wszystko rozkopane

    Musiał Roch jechać do Katowic, załatwić jakieś tam sprawy, przy okazji odwiedzić Największe Centrum Handlowe (TM), ale akurat tam nie zabawił długo. “Do” jechało się całkiem przyjemnie, może poza dwoma nowymi fotoradarami, przed którymi Roch testował swoje nowe hamulce, które na szczęście nie zauważyły Rocha, ale innych i owszem, czego Roch był świadkiem. Gdy już…

  • Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu! Nie mam rączek jedenastu

    Nadszedł ten dzień, który nadejść musiał, czyli dzień, w którym Roch pobrudził obiektyw, a dodatkowo rozmazał to po całym szkle. Początkowo Roch – będąc w stanie przedzawałowym – myślał, że “do już jest koniec, nie ma już nic”, ale po wizycie w zaprzyjaźnionym sklepie foto okazało się, że nie ma tak źle. Roch kupił zestaw…

  • W poszukiwaniu jesieni

    Roch, przy niedzieli, wybrał się na poszukiwania jesieni. Jako cel poszukiwań wybrał Repty, bo tam jest dużo drzew, a więc i większe szanse na znalezienie pierwszych oznak nadejścia Pani Jesieni, o której w telewizji mówią coraz więcej i coraz częściej. Pomijając sporą ilość ludzi, którzy – widocznie podążając za Rochem – szukali jesieni, nie było…

  • Ostatnie ciepłe dni

    We wszystkich serwisach pogodowych, które Roch obserwuje, pojawiła się informacja, że to ostatni taki ciepły weekend, a od poniedziałku ma się pogorszyć pogoda. “Tak nie może być” zakrzyknął Roch i zaczął bojkot tych serwisów, które złowieszczą, a to dlatego, że na dniach ma pojawić się Patrouille de France na lotnisku w Pyrzowicach celem dotankowania swoich…

  • Pogodowe pogorszenie

    Jeszcze jesień na dobre nie zadomowiła się u nas, a już popsuła pogodę. Na dziś Roch planował wypad na lotnisko szczególnie, że wczoraj nic nie lądowało i nie startowało, jakaś przerwa na batona albo coś innego spowodowało to, że na płycie była pustka, na niebie była pustka i w okolicy była pustka. Jak nie ma…

  • Dzień odpoczynku

    Żeby znowu nie marudzić, że Roch opdał z sił postanowił był on odpuścić sobie dzień jeżdżenia żeby zachować resztkę sił koniec tygodnia. Roch bowiem planuje kolejną wycieczkę na lotnisko żeby polować na samoloty, ale już wie, że będzie to samotna podróż, bo jakiś nikt chętny się nie zgłosił. Trudno, Roch będzie sam wypatrywał nadlatujących samolotów.…

  • Efekt wyjeżdżenia

    Ponownie Roch odczuł skutki swoich weekendowych wojaży. Nie dość, że nogi trochę bolały, to jeszcze ochota na jeżdżenie przeszła. Nawet bogaty rozkład przylotów i odlotów nie skusił Rocha na wejście na rower. Jedyne do czego zmusił się to przejażdżka do Świerklańca, ale tempo jazdy było żenująco niskie. Po dojechaniu do celu stwierdził, że nie było…

  • Weekend na lotnisku – dzień trzeci.

    Plan na niedzielę był prosty; szybko zjeść obiad, jeszcze szybciej się ubrać i pojechać na lotnisko, ale okazało się, że nadarzyła się niepodziewana okazja na spotkanie z Koyocikiem i jego Szanowną Żoną, a w dodatku Roch mógł \”focić\” z panią Koyocikową, co było dziką przyjemnością, bo w końcu mógł zobaczyć jak to robi się profesjonalnie.…

  • Weekend na lotnisku – dzień drugi.

    W naturze musi być równowaga dlatego wszystko ma swoje przeciwności, dzień ma noc, słońce ma księżyc, plus ma minus, zenit ma nadir, przypływ ma odpływ, przyloty mają odloty. I właśnie tego ostatniego doświadczył dziś Roch. Planując drugi wypad na lotnisko spisał godziny przylotów i odlotów, tak aby nie dać się zaskoczyć. Wiatr znowu sprzyjał lądowaniom,…

  • Weekend na lotnisku – dzień pierwszy.

    Pierwszy dzień weekendu dla Rocha oznaczał tylko jedno: Lotnisko! W domu Roch popędzał wszystkich i wszystko żeby tylko być już na lotnisku. W końcu o 1400 był już spakowany, ale nie było żadnego chętnego, z którym Roch mógłby wspólnie pedałować \”na samoloty\”. Jakoś specjalnie się tym nie przejął, ale znowu całą drogę gadał sam z…

  • Co tam tyły, ważny front!

    Roch, po dwóch dniach spędzonych na rowerze, postanowił odpocząć i zrobić kolejny mały krok w kierunku złożenia swojego własnego zasilacza laboratoryjnego. Początkowo niechętnie zabierał się do tego, ale w końcu nabrał ochoty do wiercenia dziesięciu ostatnich dziur. Po godzinie, drapania, skrobania, gumowania wstępny zarys był gotowy, pozostało wyjąć wiertarkę i przejść do praktycznej części. Po…