Miesiąc: kwiecień 2011

  • Oberwanie chmury. Wielokrotne.

    Po raz pierwszy Roch musi skrytykować serwis pogodowy YR.no, bo dał ciała na całej izobarze. Po pierwsze od rana były słoneczka, nawet po \”next update around 10:00\” były słoneczka, a więc Roch był przekonany, że dziś będzie rowerował. Jednak po obiedzie zaczął padać grad (lub krupy lansowane przez jednego z Czytelników). Później był deszcz, a…

  • Popołudniowe lotnisko

    Kiedy Roch kończył pracę myślał już tylko o jednym, żeby pojeździć na rowerze, bo na rowerze najlepiej mu się myśli, a dziś miał wiele do myślenia i bynajmniej nie chodzi o troski w pracy, a raczej o jego prywatne sprawy, ale nie o tym będzie. Szczęście mu sprzyjało, przez Katowice przeleciał na \”zielonej fali\”, tak…

  • Powoli do przodu

    Znowu zapadła cisza na łączach, bo Roch wyjeżdża rano, a wraca popołudniu, ale narzekał nie będzie bo nie ma powodu do narzekania. Choć przepisy o ruchu drogowym mogłyby pozwalać na wjazd rowerem na autostradę (wystarczyłoby na odcinek kilometra), ale nie można mieć wszystkiego. Po powrocie Rochowi nie chce się i trzeba czekać do weekendu, bo…

  • Bez licznika, ale z GPSem

    Od jakiegoś czasu Roch podróżuje bez licznika, ale nie mówił, że nie będzie zapisywał przejechanej trasy. Trochę zeszło zanim znalazł coś sensownego (czyt.: bezpłatnego) do zapisywania śladu GPS działającego z Androidem. W końcu Roch trafił na GPS Essentials, który nie dość, że zapisuje ślad do pliku KML to jeszcze bez problemu można go eksportować z…

  • Wielkanocne rowerowanie

    Od rana pogoda wcale nie zachęcała do jeżdżenia na rowerze; było pochmurno i deszczowo, ale wraz z upływem dnia robiło się coraz pogodniej i popołudniu dało się trochę pojeździć. Niestety nie było z kim, więc Roch zaliczył na szybko Chechło i wrócił do domu. Pokręcił się jeszcze trochę po mieście, ale jakoś nie chciało mu się…

  • W poszukiwaniu zajączka

    I nastał weekend, czyli czas kiedy można — a nawet trzeba — jeździć na rowerze. Ten weekend jest jednak wyjątkowy bowiem przed nami Święta, a więc okres obżarstwa. Rocha naszło na jeżdżenie po górkach, na co Koyocik wyraził pozytywną opinię i Roch został mianowany kierownikiem wycieczki. Na początek Świerklaniec, później Piekary Śląskie i Radzionków, wszędzie…

  • Pierwsza przerwa na drugie śniadanie

    Zapadła cisza, ale nie oznacza ona, że Roch porzucił blog tak jak zrobił to z licznikiem; Z blogiem jest tak jak z pulsometrem — zbyt wiele Roch w niego zainwestował żeby teraz go porzucić. Okres przedświąteczny wymógł na Rochu porzucenie wszelkiej internetowej aktywności to też przyjeżdża do domu i już ma jakieś zajęcie, ale na…

  • Niedzielne odpoczywanie

    Po wczorajszym jeżdżeniu dziś szykowała się powtórka; schemat podobny do wczorajszego, czyli dzwoni Koyocik, umawiają się i pedałują jednak ostatni element trochę zgrzytał. Oboje doszli do wniosku, że wczoraj było za dużo jeżdżenia i dziś tylko regeneracja połączona z podziwianiem \”rolkarek\” na Świerklańcu. Po krótkim posiedzeniu ruszyli dalej w kierunku Tarnowskich Gór, gdzie każdy rozjechał…

  • Sobotnie wojaże

    Wbrew temu co w TV szamani od pogody wieszczyli sobota była ładna, słoneczna choć lekko zimna i nie do końca bezwietrzna, ale to nie przeszkadzało w jeżdżeniu na rowerze. Całkiem miłym zaskoczeniem był telefon od Koyota, których też miał ochotę pojeździć i Rocha wcale długo nie musiał namawiać. Umówili się u Koyocika i stamtąd ruszyli…

  • Korzystając z chwili przerwy

    Poranna notka, ale Rochowi popołudniami nie uśmiecha się siedzenie przed komputerem, bo ośmiogodzinne napromieniowanie jest już zupełnie wystarczające. Porzucił on także wszelkie dodatkowe zajęcia, czyli sąsiedzkie serwisowanie komputerów, bo i to mu się nudzi (nie licząc wąskiego grona ludzi, których komputery są mu nadal bliskie). W pracy Roch pracuje (naprawdę), a przerwach wygląda przez okno.…

  • Niedziela, czyli Cargojet

    Jeśli niedziela, to tylko na lotnisku bowiem w niedzielę pojawia się Cargojet, którego Roch lubi fotografować. Tak też było i dziś, a w dodatku Roch miał dwóch kompanów, z którymi jechał pokonując wiejący wiatr. Na samym lotnisku wiało jeszcze gorzej, otwarta przestrzeń w połączeniu z \”położeniem na górce\” spowodowało to, że głów mało im nie…

  • Ze łzami w oczach

    Początkowo Roch przestraszył się wiatru, który — według szamanów pogodowych — osiąga nawet 100 km/h i nie chciał iść na rower, ale w końcu ma dwa wolne dni, które trzeba wykorzystać. Zapakował więc pompkę do plecaka, mp3grajka i ruszył przed siebie. Nie chciał odjeżdżać za daleko dlatego za cel obrał Dolomity, na których nie było…