Od pewnego czasu Roch zmaga się z alergią. Wiosna i lato to dla niego były miesiące, które pamięta z kichania, łzawienia oczu. Zaczął się więc odczulać i to pomogło, ale niedawno okazało się, że alergolog, u którego się odczulał przeoczył drobny fakt, że Roch ma astmę. Doszedł do tego alergolog dziecięcy. Żeby było ciekawej to niedawno okazało się, że do alergii i astmy doszła jeszcze jakaś tajemnicza siła, która nazywa się alergią krzyżową, a polega ona na tym, że niektóre pokarmy mogą skrzyżować się z alergenem i organizm może wziąć je za alergen. Na przykład cebulę, albo pomidora.
I tak właśnie jest u Rocha. Po ostatnim opuchnięciu oczu, które trwało dwa dni Roch doszedł do wniosku, że za wiele to on jeść nie może. Serki, nabiał, ryż, mąki, pomidory, cebula i jeszcze trochę rzeczy go uczula, bo organizm myśli, że to pyłki trawy i się broni, a Roch puchnie. I tak, po krótkim wykładzie, ujawnia się powód powrotu na trenażer. Odkąd Roch za czekoladą mleczną się tylko ogląda, a pomidory ogląda w lodówce schudł już prawie osiem kilogramów. Więc szkoda zmarnować taki wynik żrąc dalej.
Piwko zatem poszło w odstawkę (może w weekend tylko), słodkie zostało w szafce, a zamiast obiadu do pracy Roch bierze kanapkę, jakieś warzywo (które może jeść) i koniec. Jednak samochudnięcie trwało wiecznie nie będzie i trzeba pomóc w spalaniu tłuszczu. I tutaj wchodzi trenażer cały na biało. Dziś co prawda tylko rozjeżdżenie, ustawienie i cieszenie się działającym telefonem, ale jutro już poważne pedałowanie będzie. Tak na 10 kilometrów w miejscu.
I tak o to pojawia się całkiem nowy Roch. Bycie chudym jest fajne, choć do ideału jeszcze Rochowi sporo brakuje, a BMI nadal leży i kwiczy, ale strach przed spuchnięciem jest dużo większy, więc Roch dalej je to co organizm toleruje i patrzy na wagę jak ta leci w dół. Na zakończenie krótkie podsumowanie dzisiejszego pedałowania.
Roch pozdrawia Czytelników.