Miesiąc: styczeń 2021

  • O taką zimę tośmy walczyli

    Roch nie jest jakimś wielkim fanem zimy, wręcz jest jej hejterem, bo to tylko kłopot. O ile odśnieżanie auta w tym roku Rochowi odpadło, ale zostało wiele niedogodności związanych ze śniegiem. Tony ubrań, zimno, czapki, a nawet rękawiczki. No zima to nie jest ulubiona pora roku dla Rocha. Lepsze jest lato, bo dzień długi i można jeździć. Jednak 2021 rok jest kolejnym rokiem przełomów.

    Tegoroczna zima zapowiadała się podobnie jak poprzednia, bez śniegu z lekkim mrozem, a może nawet ciut na plusie. Jednak ostatecznie sypło i sypie dalej. Dawno już Roch nie czuł -15℃ po wyjściu z domu, a jest to całkiem fajne uczucie jak powietrze mrozi nos, a pod kołami skrzypi śnieg. Tak, pod kołami bowiem w tym roku roku – poza chomikiem – Roch odnalazł swój dawno zaginiony zapał do jazdy w zimnie i kilka razy poszedł na rower. Cube sprawdził się doskonale, na gravelu trochę się bał bo tam oponki cienkie i takie jakieś gładsze.

    Dzieciory też próbowały, ale ciężko im było kierować i ograniczyły się do Zwiftowania. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że statystyki na Zwift mają imponujące. Młoda jeździ po 20 kilometrów, czasem trzeba jej czujnik odłączyć bo Roch ma wrażenie, że zajeździłaby się na amen; Młody tak samo, goni innych kolarzy jak szalony choć on ma najłatwiej bo 20 calowe koło nie łapie się na rolkę z oporem, więc pedałuje w powietrzu, ale zabawa przednia, no i ruch. Choć po odblokowaniu szkół jest już lepiej z aktywnością, ale nie zaczynajmy politykowania.

    Wracając do zimy. Roch tapla się w śniegu, buduje bazy i nawet bałwana ulepił. Tegoroczna zima jest więc bardziej aktywna i bardziej rowerowa, choć nie tak bardzo jak miniony styczeń, ale wtedy pogoda była taka, że aż chciało się tłuc kilometry. Teraz skromnie, ale też kilka wpadło do statystyk. No więc wracając do tej zimy to udało się nawet zrobić rowerowy kulig. Jabłuszko, zwane też dupolotem, kawałek linki i rower. Jeden koniec do jabłuszka, a drugi do roweru i przepis na frajdę gotowy.

    Tyle wystarczyło żeby Młoda piszczała z radości, a Roch poczuł co to znaczy ciągnąć bombelka o wadze 37 kg. Sporo rzeczy dzieje się tej zimy i to jest dobre i trzeba to pielęgnować. Oczywiście chomik dalej rozstawiony i Roch też pedałuje w miejscu, ale myślami wybiega w nadchodzący weekend, bo może uda się coś pojeździć. Dziś pewnie będzie wypad do paczkomatu, oczywiście rowerem po śniegu. Dobrze się ten rok zaczął, trzeba teraz wytrwać w tym przez jakiś miesiąc żeby postanowienie stało się nawykiem, ale to już zależy tylko od Rocha.

    Na zakończenie bombelek na lince.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kurtka rowerowa XLC JE-S26

    W Nowy Rok należy wejść ubranym cały na biało albo w ogóle. Roch postanowił zacząć ten rok właśnie cały na biało. Startuje bowiem drugi rok współpracy z internetowym sklepem rowerowym – rowertour.com i wszystko wskazuje na to, że ten rok będzie tak samo udany jak poprzedni. Co ciekawe pierwsza notka pojawiła się dokładnie 17 stycznia 2020, czyli bez dwóch dni, mamy rocznicę i trzeba to uczcić z przytupem, czyli kolejną notką z recenzją. I jak zawsze będzie to coś wyjątkowego, a żeby było ciekawiej to pogoda w sam raz dopisała, bo było zimno i śnieżnie.

    I tak, pierwszą recenzją w tym nowym roku, jest termiczna kurtka rowerowa XLC JE-S26.

    Jakość wykonania

    Po rozpakowaniu kurtki pierwsze wrażenie jest mega pozytywne. Szczególnie wewnętrzna strona kurtki sprawia wrażenie koca, pod którym można się zaszyć i przeczekać do wiosny. Zewnętrzna strona przygotowana jest na cięższe warunki, deszcz, zimny wiatr czy śnieg, ale to środek kurtki zachęca do założenia krótkiego rękawka. Całość robi solidne wrażenie. Do tego świetne dopasowanie, nawet przy rozmiarze XXL nie powoduje, że czujemy się jak w namiocie. Poza tym w obcisłym, nie ważne jak bardzo, zawsze dobrze się wygląda.

    Oczywiście nie mogło zabraknąć elementów odblaskowych; tutaj główną rolę odgrywa logo XLC, które odbija światło zapewniając nam widoczność po zmroku, co w przypadku zimowych warunków jest kluczowe. Szwy, suwaki, dopasowanie – to wszystko sprawia wrażenie, że kurtka jest uszyta na miarę. Oczywiście nie mogło zabraknąć kieszonek na plecach. W sumie mamy ich 4 sztuki w tym jedna zapinana jest na suwak, a pozostałe trzy są “tradycyjne”, czyli ładowane od góry.

    Spokojnie mieszczą zimowe rękawiczki, klucze do domu, czy nawet zapięcie rowerowe, a kieszonka na zamek spokojnie pomieści telefon komórkowy, choć tutaj trzeba wspomnieć, że 6,5 cala wchodzi na styk. Z większym modelem może być problem żeby zasunąć zamek. Oczywiście można włożyć telefon do jednej z pozostałych trzech kieszonek, które nie są zapinane na zamek.

    Z przodu oczywiście zamek na całej długości, tył jest przedłużany co zapewnia, że kurtka nie będzie się nam podwijała, rękawy proste bez rzepów i innych gadżetów, które utrudniałby zakładanie rękawiczek. Całość jest doskonale dopasowana, nic nie odstaje ani nie krępuje ruchów.

    Dane techniczne

    • Materiał:
      • góra: 85% poliester, 15% poliuretan,
      • podszewka 87% poliester, 13% elastan,
    • Ocieplana, wygodna bluza,
    • Wiatro i wodoodporna,
    • Doskonała na chłodne dni,
    • Oddychająca, membrana doskonale odprowadza nadmiar ciepła,
    • Elastyczny materiał,
    • 3 tylne kieszenie,
    • Boczna kieszonka zapinana na suwak,
    • Elementy odblaskowe,
    • Dostępne rozmiary: XS, S, M, L, XL, XXL,
    • Waga 400 g.

    Wrażenia z użytkowania

    Jako, że wraz z nowym rowerem szybko skończyły się ciepłe dni Roch zmuszony był kupić sobie jakąś ciepłą kurtkę. Jeżdżenie w kamizelce i koszulce skończyło się dla niego katarem i kichaniem, co w obecnej sytuacji było stresujące dla wszystkich dookoła. Koniec końców Roch wybrał Decathlon, bo był blisko i można było szybko kupić kurtkę tak żeby nie marznąć i nie czekać na przesyłkę. Dlatego Roch ma porównanie jak jeździ się w kurtce od XLC, a jak w kurtce z Decathlonu.

    Na korzyść XLC przemawia na pewno przyjemniejsze wykończenie i podszewka, która jest zwyczajnie miła i przyjemna, w dotyku przypomina koc, który aż zachęca żeby pod kurtkę założyć tylko krótki rękaw, ale trzeba mieć na uwadze, że kurtka jest zimowa, więc powinniśmy się ubrać ciut cieplej, ale tylko ciut. I tak na przykład Roch jeździł przy lekko dodatniej temperaturze w okolicach +5℃, potem poszedł pojeździć kiedy słupek rtęci zszedł na poziom 0℃, aż w końcu ostatni wypad był z bombelkiem przy ujemnej temperaturze.

    Wnioski są proste, kurtka jest bardzo ciepła. Pod spodem Roch miał podkoszulkę, koszulkę z długim rękawem i na to kurtka. Za każdym razem było ciepło. Szczerze to Roch nie miał okazji sprawdzić, przy jakiej temperaturze założyłby dodatkową warstwę, ale na pewno kurtka zda egzamin przy mroźnej pogodzie. Na cieplejsze dni można zrzucić jedną warstwę, ale też nie ma co liczyć na to, że przy +10℃ będzie nam komfortowo. Mimo membrany i oddychalności po prostu będzie gorąco.

    Poza walorami termicznymi warto wspomnieć o jej możliwościach transportowych. Trzy kieszenie na plecach spokojnie wystarczają do transportu kluczy, zapięcia, czy jedzenia. Dodatkowa kieszonka zapinana na suwak spokojnie zmieści telefon, choć 6.5 cala wydaje się być górnym zakresem, który kieszonka jest w stanie przyjąć. Oczywiście nie zabrakło odblaskowych wstawek, które zwiększają nasze bezpieczeństwo.

    Podsumowanie

    Co tu dużo pisać; zima to specyficzna pora roku, ale jak mawiają nie ma złej pogody do jazdy na rowerze, jest tylko źle dobrane ubranie. Kurtka rowerowa XLC JE-S26 gwarantuje, że nie zmarzniemy nawet podczas długich wypadów przy ujemnej temperaturze. Nie jest jej groźny wiatr ani deszcz, czy śnieg. 

    Ciepło mamy zagwarantowane dzięki membranie, która dba o równowagę termiczną, a nadmiar ciepła skutecznie odprowadza na zewnątrz. No i w końcu zima przestała być straszna, a jazda na rowerze nabrała nowego wymiaru. Za około 400 zł możemy mieć kawał solidnej kurtki, która zagwarantuje nam ciepło nawet na dłuższych wypadach. Do jej mocnych stron należą na pewno jakość wykonania, odprowadzanie ciepła i miła w dotyku podszewka, która naprawdę jest jak koc. Tylko ciepłego kakao brakuje.

    Artykuł powstał przy współpracy z rowertour.com – sklep rowerowy online i XLC parts.

  • Chomikowanie dzieci, czyli Zwift Kids

    No i przyszła zima, a z nią śnieg, który sam w sobie nie jest niczym  złym, ale rozjeżdżona breja, która powstaje to już nic przyjemnego. W tym okresie spada u Rocha aktywność rowerowa, bo właśnie trzeba czyścić rower i w ogóle poza tym, że jest biało to jest tak niefajnie. I tutaj przychodzi z pomocą Zwift.

    (więcej…)

  • Podsumowanie roku 2020 i plany na 2021

    No i doczekaliśmy się – rok 2020 przeszedł do historii. Wiele w nim się działo. W najgłębszych snach Roch nie przewidziałby, że będzie stał w kolejce do sklepu, czy oglądał puste półki z ryżem i makaronem, ale taki – w skrócie – był ten miniony już rok. Ale poza oczywistym tematem epidemii działo się też sporo innych rzeczy. I na tym się skupimy.

    Zaczęło się od kilku maili i okazało się, że od stycznia Roch rozpoczął współpracę ze sklepem rowerowym rowertour.com i trwa ona już rok. To jedna z tych rzeczy, co do których Roch miał obiekcje i obawy, czy będzie mu się chciało, czy da radę, ale z perspektywy czasu ta współpraca okazała się czymś bardzo fajnym. I – bynajmniej – nie chodzi o gadżety, ale o to, że Roch ma motywację do jeżdżenia na rowerze, bo jak inaczej można coś sprawdzić jak nie jeżdżąc? Do tego sam kontakt, czasem heheszki i poczucie, że nadają na tych samych falach powoduje to, że Roch tę współpracę ceni sobie bardzo wysoko i liczy na kolejne lata.

    Poza tym, że pogoda dopisywała i kolejne testy szły jak z płatka to Roch, oczywiście, jeździł do pracy. Do marca, a dokładnie do 16 marca, kiedy to cała firma przeszła na pracę zdalną i skończyły się Rocha dojazdy. Z jednej strony całkiem fajnie, dwie godziny zaoszczędzone, paliwo zaoszczędzone, ale uciął się także kontakt z całkiem zgraną paczką ludzi, z którymi z dnia na dzień kontakt przeniósł się do internetów. Od tego czasu Roch pracuje z domu i póki co nic nie wskazuje na to, że to się zmieni.

    Wracając jednak do rowerów, czyli do przewodniego tematu, Roch sprawił sobie drugi rower, tym razem gravela, bo od dawna o nim właśnie myślał, ale zawsze te myśli coś przerywało, ale ostatecznie perspektywa szybkiego wyprzedania zapasów sklepowych podziałała na Rocha motywująco i w końcu stał się szczęśliwym posiadaczem nowego roweru. Jednak najważniejszym wydarzeniem w tym minionym już roku było pójście Młodej to pierwszej klasy \”pedałówy\”.

    W sumie długo nie docierało do Rocha, co we wrześniu się wydarzy, ale w końcu dotarło do niego, że jego córunia zaczęła dorastać. Szkoła w tym szalonym czasie działała inaczej, ale i tak Młoda ogarnęła wzorowo i ogarnia dalej. Końcówka roku to już z górki, wszystko podporządkowało się COVIDowi, ale przynajmniej można było jeździć na rowerze choć też nie było do końca jasne, czy można czy nie.

    * * * *

    I teraz jaki będzie 2021 rok? Tego nie wie nikt. Roch chciałby żeby był on rowerowy, bo w końcu latem jeszcze nie gravelował, a i na MTB chciałoby się pojeździć. Mogliby w końcu odblokować jakieś zawody, bo do tej pory nie było zbyt ciekawie. Jak nie odwołane, to przesuwanie w nieskończoność, a finalnie i tak były odwoływane. Co prawda Roch już jest zapisany na jedne zawody, ale to dalej forma wirtualna, czyli finalnie i tak trzeba ślad GPS podesłać, więc rywalizacja żadna.

    Plan maksimum zakłada skompletowanie \”domowego serwisu rowerowego\” i stworzenie pomieszczenia rowerowego. W założeniu stałby tam trenażer, telewizor i wieszak na rowery, ale to jest maksimum, które jest w planach. W piwnicy jest jedno pomieszczenie zapomniane, które może być zaadoptowane na taką właśnie rowerową jaskinię. W teorii nie powinno być problemów, ale na początek trzeba tam zrobić wylewkę, wywalić stare graty i doprowadzić wszystko do jako takiego ładu.

    Łatwo się pisze, ale z realizacją może być kłopot, więc taki jest plan maksimum, jeśli uda się tylko porowerować to też będzie dobrze. Zresztą miniony rok pokazał, że planowanie nie ma sensu. Wszystko ponad tydzień nie zawsze się udaje zrealizować, bo ciągle jakieś przeszkody są rzucane. Tak więc plan na 2021 rok jest tak żeby jeździć na rowerze, a jak się uda zrobić rowerową jaskinię to będzie plan wykonany na 200%.

    Tak, w skrócie, wyglądał miniony rok Rocha. I takie są życzenia Rocha na obecny rok.

    Roch pozdrawia Czytelników.