Autor: Roch Brada

  • Wycieczka i śpiące dziecko

    Miśka coraz bardziej lubi jeździć na rowerze; nawet zakładanie kasku idzie już sprawniej niż wcześniej, choć czasem jeszcze grymas niezadowolenia pojawia się na jej twarzy. Dziś, po powrocie z pracy Roch od razu wskoczył w buty rowerowe i zabrał Miśkę i Żonkę na przejażdżkę (choć tak na prawdę to Żonka pierwsza wyszła z domu i czekała na Rocha). Długość rowerowania zwiększa się tak żeby kiedyś można było wybrać się na dłuższą wycieczkę, może nawet całodniową, ale Miśka tak się relaksuje na rowerze, że od razu zasypia.

    I tu jest mały problem. Wiotkie dziecko z kaskiem na głowie potrafi przyjąć pozycję taką, że nawet Rocha kręgosłup boli, a tutaj jeszcze rower buja. W końcu Roch zdjął małej kask i główka przestała latać na wszystkie strony. Fotelik też ma fajną funkcję bo odchyla się prawie do pozycji leżącej więc bajtel może spokojnie sobie spać niekoniecznie opierając się o okolice tyłkowe prowadzącego rower. Ogólnie wypad fajny i już prawie 10km z dzieckiem – fajny wynik.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Odrobina zaległości

    \”Się jeździ\” – chciałoby się powiedzieć, ale pogoda nie sprzyja rowerowaniu. Jak już się uda wyskoczyć na wieczorną lub nocną przejażdżkę to jest spory sukces. Ale Roch nie poddaje się i jak tylko ma chwilę to idzie no rower pojeździć. Kiedy wraca to już za bardzo nie ma siły na siedzenie przed komputerem więc idzie się umyć i do łóżka, bo rano musi wstać do pracy.

    Dziś na przykład zaraz po tym jak Roch wysiadł z auta i wszedł do domu Miśka czekała na niego zwarta i gotowa do rowerowania, no więc Roch zmienił tylko buty i pojechali na przejażdżkę. Oczywiście Żonka też pojechała no bo jak komplet to komplet. Razem z Żonką starają się wydłużać Miśce wyjazdy tak żeby przyzwyczajała się do trochę dłuższych wyjazdów.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pierwszy etap ryczącej 40ki

    Pogoda znowu pokrzyżowała plany Rocha i przez kilka dni nie jeździł na rowerze, ale dziś udało się w końcu wsiąść na siodełko i przejechać się kawałek. Jeżdżenie po nocy ma wiele zalet; człowiek nie opali się w dziwny — \”kolarski\” — sposób, nie musi walczyć z samochodami, a i innych rowerzystów jest mniej, ale też ma swoje minusy; jest ciemno i czasem nie widać dokąd się jedzie, a jak chce się wjechać w jakiś ciemniejszy rejon* to trochę strach, bo nie wiadomo ile tam nocuje bezpańskich i głodnych psów.

    Jednak to Rocha aż tak bardzo nie zniechęca do nocnej jazdy i do przygotowywania się do pokonania \”ryczącej 40ki\”, bo tak Roch nazwał trasę, którą sobie wymyślił i którą chce się przejechać, ale za dnia, żeby widzieć gdzie się jedzie i jak ta jego trasa wygląda. To jednak jeszcze trochę czasu zajmie, bo wpierw Roch musi rozjeździć nogi (dziś zaczynały łapać go skurcze) a dopiero potem szarpać się na jakieś większe dystanse.

    Dziś trochę wiało, więc ciężej się pedałowało, ale zdrowa dieta jaką Roch sobie wprowadził w ostatnim czasie pomaga mu odzyskiwać spokój ducha (i wagi). Na wakacje co prawda Roch nie będzie miał kaloryfera, ale za rok kto wie. Masa już jest, teraz pora na rzeźbę. Ostatecznie Roch wrócił do domu około 2300, zrobił sobie twarożek z rzodkiewką, który zabierze do pracy i powoli kładzie się spać, bo jutro ostatni dzień do pracy, a w weekend ponownie basen i na pewno rower.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    *Informacja dla Policji: Roch posiada oświetlenie.

  • W nocy to się śpi…

    …a nie jeździ na rowerze — ktoś mógłby tak powiedzieć widzą Rocha pedałującego o 2230 przez miasto, ale ten nie ma czasu żeby jeździć \”jak człowiek\” za dnia. Pozostaje mu parę chwil w ciągu nocy kiedy może swobodnie popedałować, choć zazwyczaj wybiera wcześniejsze pory, ale dziś dał się porwać szałowi przedświątecznemu i wziął udział w świątecznych porządkach. Co prawda tylko mała kosmetyka korytarza, ale zawsze może powiedzieć, że nie migał się od obowiązków.

    Na jutro ma zapowiedziane odkurzanie, pieczenie ciasta (włożenie i wyjęcie z piekarnika — środkowym zestawem czynności zajmuje się złota Żonka) i na pewno coś jeszcze wpadnie, więc ewentualny rower będzie możliwi dopiero koło godziny tak jak dziś. Ale wieczorami, tfu nocami, jeździ się doskonale. Zerowy ruch, ludzi też jakby mniej na chodnikach, przyjemny chłodek a nawet troszkę zimno więc pedałować można śmiało, a że jest noc? No to co!

    Dziś wieczorne, tfu nocne, pedałowanie zakończyło się wynikiem 8 kilometrów, ale Roch próbuje się rozkręcić i dać czadu. Może w końcu osiągnie jakieś 20 – 30 kilometrów. Oczywiście powstał zapis trasy, więc można sobie pooglądać wieczorne, tfu nocne, pedałowanie.

    A teraz dobranoc.

  • Rowerowe zaległości

    Pogoda nie dopisuje, rower sobie stoi, ale wcześniej Roch troszkę popedałował. Zaczęło się w sobotę, kiedy w końcu wsiadł na rower w dodatku z Miśką. Po chorobie dziecię miało wielkie parcie na aktywność no i Roch wsiadł na rower, zapiął fotelik i dziecko. Oczywiście Żonka pedałowała razem z nimi. Wyjazd nie był daleki, ale wystarczył aby Miśka rozpromieniała na nowo.

    W końcu Mała przekonała się do kasku. Wcześniej nie za bardzo chciała go zakładać, a bez kasku Roch nie chciał wozić daleko. Mimo, że Roch na rowerze spędził w życiu trochę czasu to wypadki zdarzają się nawet najlepszym, ale kask polubił Miśkę, a ona polubiła kask, więc teraz Roch może śmiało jeździć z Małą nie bojąc się o to, że może się na rowerze zachwiać (kask nie zwalnia z obowiązku myślenia!).

    Wciągu tygodnia Rochowi udało się wyskoczyć na wieczorny rower, ale było tak zimno, że wrócił jeszcze szybciej niż wyszedł. Po tych dwóch rowerach zaczął padać deszcz i pada aż do dziś. Według pogody przyjemniej zrobi się dopiero w piątek, a więc może jeszcze uda się coś pojeździć. Już niebawem Wielkanoc, a to oznacza trochę dłuższy weekend i może nawet rowerowy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kokardka na rowerze

    W domu nadal większy lub mniejszy szpital, zwalczyli razem z Żonką i Naszą Panią Pediatrką gorączkę i infekcję u Miśki, a ostatnio się pojawiła wysypka. Jutro Żonka jedzie z Miśką do Naszej Pani Pediatrki żeby ją zobaczyła, ale po prywatnym dochodzeniu, czyli \”przed użyciem zapoznaj się z ulotką\” okazało się, że jeden z antybiotyków może — jako skutek uboczny — wywołać wysypkę. Oby jutro się to potwierdziło. A skoro Miśce już dużo lepiej, bo i gorączki nie ma i spokojnie śpi, to Roch wyskoczył na wieczorny rower.

    Dawno już nie pedałował, więc wyciągnął rower, włączył lampki i Endomondo i pojechał przed siebie. Kręcił się po okolicy, ale chciał przejechać 20 km, więc musiał się zapuścić trochę dalej. Lampko-latarka zamontowana z przodu przydała się kiedy Roch pedałował przez krzaki żeby przejechać z jednej części Częstochowy do drugiej. Potem Roch przejechał się jeszcze do centrum i wrócił do domu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Szybka rundka po okolicy

    Po krótkiej przerwie spowodowanej chorobą Rocha i po krótkiej przerwie spowodowanej powrotem infekcji u Miśki, Roch wyszedł na rower. Co prawda przejechał się tylko kawałek bo myślał co tam u Miśki słychać, ale jak na początek zrobił mały kroczek rowerowy. Dodatkowo Roch zrobił sobie lepszą lampkę i teraz już może śmigać całkiem oświetlając sobie drogę przed kołem.

    Dziś rundka po okolicy, żeby nie oddalać się od domu, ale może w końcu uda się pyknąć jakieś dwadzieścia kilometrów a może nawet więcej. Oczywiście wieczorem, bo wtedy jeździ się najlepiej. W planach Roch ma też zrobienie jeszcze lepszej lampki, ale to są plany i mogą się nie udać.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Powrót na siodełko

    Po okresie choroby nadszedł czas rekonwalescencji, czyli powrót do jeżdżenia. Rochowi się poprawiło na tyle, że chętnie siadł na rower i kawałek się przejechał. Żonce też się spodobało wieczorne jeżdżenie więc jeżdżą na zmianę, kiedy Roch czyta bajeczki Miśce to Żonka pedałuje, a kiedy Żonka wraca to Roch się ubiera i wskakuje na siodełko. Jakoś oboje nie mają serca zostawić Miśki pod opieką kogokolwiek.

    No więc Roch wybrał się w okolice Jasnej Góry, zrobił rundkę dookoła klasztoru i wrócił. Jednak zaczął od wyjazdu na Politechnikę i dopiero stamtąd pojechał w stronę \”Świętej Ziemi. Tej ziemi\”. Wieczorne  rowerki chyba na dobre weszły w harmonogram dnia Rocha. I Żonki też.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Przymusowa przerwa w rowerowaniu

    I stało się; Rocha dopadło przeziębienie, ale najważniejsze, że Miśka zdrowieje. Teraz pora na Rocha, ale z małym dzieckiem to już tak jest, z domu robi się szpital i każdy z domowników swoje przejść musi. Na szczęście Miśce odpuściło, Rochowi wciąż tak samo, a Żonka przeszła to delikatnie. Grunt, że dziecko zdrowe.

    Z okazji przeziębienia, aaaapsik, Roch odstawił rower żeby \”nie przeziębić przeziębienia\” i nie dostać zapalenia płuc czy innego cholerstwa. Za to Żonka tłucze wieczorami kilometry. Kiedy Rochowi się polepszy też będzie wieczorowo pedałował. Niestety, ale tylko wieczory mu zostają – praca, a potem \”chwilka\” dla Michasi, bo czeka aż tatuś przyjedzie z pracy i trochę pogłupcują.

    Tak więc kilka dni bez roweru Roch musi wytrzymać.

  • Krótka przerwa w rowerowaniu

    No i pojawiła się pierwsza przerwa rowerowa, która spowodowana była na początku pogodą, a raczej jej brakiem, a później przeziębieniem Miśki, które dopadło ją w niedzielę. Koniec końców wizyta u naszej Złotej Pani Pediatrki, która zaleciła syropek i wyjaśniła jak przebiega przeziębienie u niemowlaka. U Miśki jest to raczej łagodny przebieg, ale jak potrzeba to szuka mamy i tylko do niej się tuli.

    Popołudniu Roch wyskoczył na 40-o minutowy rower w czasie kiedy dziecię spało. Szybko się uwijał, pedałował żeby dojechać do domu przed wstaniem Miśki, ale jednocześnie żeby się najeździć i rozciągnąć trochę stare mięśnie. Udało się; rower przewietrzony, Roch rozciągnięty, a córka wyspana. Na zakończenie mapka wyjazdowa.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Rocha pierwszy wyjazd z córką

    Do tej pory Roch jeździł z córką, ale ta siedziała w foteliku, który był na rowerze Żonki, ale – jak wiecie – Roch zrobił się zazdrosny i resztką wysiłków finansowych zakupił w Zaprzyjaźnionym Adventure. Resztą sił założył do roweru siedząc w garażu do 2300. Ale w końcu się udało i w sobotę Roch śmigał z córką na rowerze.

    Dystanse co prawda nie są powalające, ale trzeba Miśkę rozjeździć więc na początek jeżdżą z nią po 10 – 15 minut żeby dziecko się przyzwyczaiło do pewnego rodzaju wysiłku i bujania na foteliku. Sam fotelik jest w porządku, dziecku się podoba, jest wygodny i stabilny, no i ma system odchylania do 20°, czyli do pozycji półleżącej.

    W niedzielę pogoda się załamała, udało się odbyć poranny spacer, ale na nic więcej nie wystarczyło słońca. Zaczął padać deszcz tak jakby chciał dać Michalinie odpocząć od aktywności fizycznej. Ostatecznie bawiliśmy się w domu. Trochę odpoczynku też się należy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wieczorna pętla

    Od samego rana Roch załatwiał sprawy rowerowe, a miał do odbioru swój prywatny i nienaruszalny uchwyt na fotelik. Na szczęście Wojciech mógł rano wyjść przed blok więc Roch szybko odbił w prawo na którymś ze skrzyżowań i podskoczył przed pracą po odbiór tegoż cuda. Przyokazyjnie zadłużył się na małą sumkę, ale nie miał przy sobie pieniędzy, a przecież już prawie koniec miesiąca jest, więc i gotówki może trochę brakować.

    Popołudniu, po powrocie z pracy, poszedł na rower. Nie miał nic lepszego do roboty, więc wsiadł na siodełko i pojechał w poszukiwaniu jakiejś sensownej trasy, nie koniecznie jeżdżąc kilka razy dookoła żeby nabić kilometrów. W końcu pojechał drogą którą wraca z pracy, trochę pozmieniał kierunki i wyszedł całkiem ładny dystans (przyp. Roch od dwóch lat nie siedział na rowerze). Koniec końców kilometrów wyszło 12, ale to dopiero początek.

    Trzeba przyznać, że Częstochowa ma całkiem fajne drogi dla rowerów, mało ich, ale jak już się wjedzie na jakąś ścieżkę to można podjechać kawałek całkiem niezłą nawierzchnią. Jednak jak się droga dla rowerów skończy to trzeba wjechać na dziurowy chodnik albo coś co go ma udawać. Czyli jak wszędzie; drogi i chodniki dziurawe, ale nie wszędzie i nie wszystkie. Jutro kolejny dzień z wieczornym rowerem. Nawet latarkę Roch zaadoptował na potrzeby oświetlania drogi przed sobą.

    Na zakończenie zapis dzisiejszego wypadu.

    Roch pozdrawia Czytelników.