Awatar Roch Brada

W końcu udało się zlecieć

W końcu, po wielu tygodniach, udało się spotkać z Koyotem, ale oboje byli wykończeni zimą i dłuższe wojaże nie wchodziły w grę. Po odpoczynku na Świerklańcu ruszyli, przez las, do Chechła. Prędkość raczej spacerowa, ale też nie chodziło, o jakieś wyścigi, tylko spędzenie kilku wspólnych chwil.

Na Chechle nastąpił kolejny odpoczynek, połączony z podziwianiem okoliczności towarzyszących odpoczynkowi. Jednak Roch czuł się, jakby stado bizonów po nim przebiegło. Może to wina tego, że pogoda troszkę się pogorszyła, a może to wina kondycji, która miała wrócić, ale czy wróciła to jeszcze się okaże, a może to wina tego, że mp3grajek wziął był się zepsuł i Roch nie mógł się odpowiednio “nakręcić”.

Tak, czy inaczej Roch przed pierwszym zjazdem pożegnał się z Koyotem, bo gdyby zjechał to już by nie podjechał. Roch nie trafił z formą, na zlot, ale takich zlotów będzie jeszcze mnóstwo, a najbliższy zlot zakończy się konsumpcją pączków na Pniowcu.

Roch pozdrawia Czytelników.


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

2 odpowiedzi na „W końcu udało się zlecieć”

  1. Awatar

    lavinka zaczęła lajtowopo grypie, wczoraj 12km dziś 41 ale wikszość po ściezkach rowerowch tylko trochę po lesie, po płaskim 🙂

  2. Awatar

    nie mam roweru :(, ale kiepską formę mam ;). po sobotnim sprzątaniu baaardzo to było widoczne.

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *