Wtedy też Roch powtarzał, że szkoda, że nie urodził się w latach 80-ych. W sensie okresu dojrzewania, a nie okresu niemowlęcego. Muzyka z tamtych lat to jest coś - współczesna tego nie ma, czegoś jej brakuje, a tego czegoś Roch doświadcza włączając na przykład Metallicę, którą ma w prawie komplecie dzięki Żonce, która swego czasu wykupiła wszystkie płyty jakie były dostępne. Od tego czasu chęć posiadania tego srebrnego krążka wzmogła się u Rocha do tego stopnia, że jak ma tylko jakąś okazję do "zażyczenia sobie prezentu" to wybiera płytę.
To wszystko o czym Roch napisał wywołało u niego refleksję na temat tego co w życiu już ma. Ma Żonkę, która jest wspaniałą, ma dwójkę dzieciorów, które są równie wspaniałe. I ma na półce niemalże kompletną dyskografię Metallica'i - dzięki Żonce, która mimo, że nie koniecznie lubi to kupiła Rochowi, bo wiem że on lubi. Gdyby chcieć zdefiniować pojęcie miłości to chyba ta niemalże kompletna dyskografia byłaby idealną definicją tego słowa. Bo coś jest, ale nie do końca jest to kompletne i dobrze, bo gdyby był komplet to nie trzeba by już walczyć o resztę.
Trochę osobiste, trochę pod wpływem jednego utworu, który zaowocował tym, że Roch zrobił przegląd całej pościelówy na Youtube, ale czasem tak jest. A dla Żonki, na dzień dobry - bo notkę przeczyta dopiero rano - coś specjalnego, ona już zna historię tego:
Roch bynajmniej nie jest ideałem, ale też nie miał nim być i nigdy nim nie będzie. Cały ten wpis zrodził się z jednego maila, w którym był jeden link, który wywołał lawinę.
Z rowerowym pozdrowieniem,
Roch.