Nie minęło wiele od ostatniej recenzji, a przed Roch leżą już nowe „gadżety”. Cudzysłów jest tutaj bardzo na miejscu, bo to o czym Roch będzie pisał wcale gadżetem nie jest, a ma realny wpływ na nasze bezpieczeństwo. Tak się złożyło, że Roch wstrzelił się z recenzją w czas kiedy trwa akcja Bezpieczny rower zorganizowana przez rowertour.com. I tak właśnie w dzisiejszej recenzji zostanie poruszona kwestia bezpieczeństwa na rowerze, a dokładnie tego co dzieje się za naszymi plecami, bowiem bohaterem – a w zasadzie bohaterami – tej recenzji będą lusterka rowerowe XLC MR-K12. A dokładnie to lewego i prawego lusterka, bo Roch dostał ich komplet.
Miesiąc: lipiec 2021
-
Tylny błotnik XLC MG-C27
Lato w pełni, sezon wakacyjny uraczył wszystkich lejącym się żarem z nieba. Pogoda doskonała jak na wakacje. Nie licząc tych nawałnic i setek alertów RCB można powiedzieć, że lato tego roku jest wyjątkowo sprzyjające i oby tak pozostało jak najdłużej. Za Rochem już wakacyjny urlop, z którego przywiózł tonę piachu w samochodzie, setki zdjęć i zadowolone bombelki, które w morzu wyszalały się na cały rok. Przywiózł także nienachalną opaleniznę i rozwalony łokieć, ale tej dramy już chyba wystarczy. Najlepsze w tych wakacjach – oczywiście poza pogodą, miejscówką i rodzinnym wypoczynkiem ‒ było to, że jak Roch wrócił do domu to czekała na niego paczka z dobrem od rowertour.com. O paczce wiedział jeszcze podczas urlopu i ten fakt dodawał +100 do wypoczynku i relaksu. Po powrocie rozerwał gigantyczny karton i wyjął z niego tylny błotnik XLC MG-C27. I właśnie on jest bohaterem dzisiejszej recenzji.
-
Urlop, wakacje i kontuzja
Okres urlopowy można uznać za zakończony. W tym roku było wszystko; słońce, pogoda i woda, bo w tym roku urlop wyglądał trochę inaczej niż zawsze. Początkowo Roch planował, że jak to na urlopie, pojeździć na rowerze i pewnie załatwić wszystkie urzędy, ale okazało się, że jednak będzie inaczej. Poniedziałek został na załatwienie spraw remontowych, urzędowych i zakupowych, bo w wtorek zaplanowany był wyjazd nad morze. To polskie, Bałtyckie.
(więcej…) -
Krótka historia głupiej awarii
Jako, że pierwszy etap remontu zakończył się sukcesem to Roch zintensyfikował pedałowanie żeby odbić sobie te wszystkie dni spędzone z gipsem i wałkiem. Jednak coś ostatnio w gravelu nie grało (albo nie gravelowało; taki suchar). Znacie pewnie to uczucie, że z zewnątrz wszystko wygląda na dopieszczone, bo przecież człowiek dba lepiej niż o własną żonę, a jednak wsiadacie na rower i końcówki nerwowe wyczuwają, że coś nie działa. Jakby obcy rower znajdował się między nogami. To uczucie przechodzi w niepokój i niepewność. No więc Roch zaczął jeździć i obserwować.
Po kilku chwilach już wiedział gdzie leży problem. Pedały! To tam jest źródło niepokoju, to końcówki nerwowe na stopach przekazują do \”Rowerowego Ośrodka Mózgowego\” informację, że coś jest nie tak. To tam ma swój początek lęk i niepokój. Jednak to dopiero był początek ustalania tego, co jest nie tak. W końcu Roch wykrył awarię. Jeden pedał nie wpina się, a dokładnie to jedna strona jednego pedału nie wpina.
Parafrazując klasyka:
– \”Panie majster, rower się zepsuł!\”– \”Jak to, cały się zepsuł?!\”– \”Nie no, tylko pedał z jednej strony się nie wpina\”– \”A z ilu stron można wpiąć się w pedały?\”– \”No z czterech\”– \”No to mówcie, że trzy strony pedałów działają\”– \”Ale przecież to to samo!\”– \”No tak, ale znacznie lepiej brzmi!\”Początkowo Roch chciał się zabrać za pedały, ale nie dowierzał, że mogły paść. Przecież one są nowe, więc to nie możliwe. Roch wrzucił rower na stojak i zaczął oglądać pedały, a te nawet nie nosiły śladów zużycia. Owszem były otarte i porysowane, bo Roch żeby zrobić \”słit focie na insta\” posiłkuje się różnymi przedmiotami, ale pedały nie są zniszczone, a jednak nie wpinają się. No dobra, ale pedały łączą się z butami i tam Roch skierował swoje podejrzenia.
I to był strzał w dziesiątkę. Bloki w butach się skończyły, a w zasadzie to skończyły się już kilka razy bo śruby zaczęły się ścierać. No i to była przyczyna tego, że pedały nie działały. Nawet jakby bardzo się starać to nie było już szans na to, że blok \”zaskoczy\” w pedały. Był tak wytarty, że nawet tam nie sięgał. Szybka podmiana na nowe bloki i od razu lepiej. Buty wyraźnie wskakują w pedały, słuchać ten \”klik\” i noga pewnie trzyma się w pedale.
Lekcja z tej krótkiej historii jest następująca: problem zawsze jest pomiędzy siodełkiem, a kierownicą.
Przykład podpierania roweru:
Roch pozdrawia Czytelników.