Awatar Roch Brada

Śrubkowa sprawa i relacja z ostatnich tygodni

No dobra, ktoś może zapytać co Roch robił przez miesiąc; na pewno jeździł na rowerze, zbierał super zdjęcia i ładował GPXy na Stravę aż ta przestawała działać. To byłaby sytuacja idealna, ale rzeczywistość jest jednak trochę inna. Początkowo Roch pisał o sprawie śrubkowej, ale nie dokończył tej historii i do tej pory nie wiadomo, czy ten Cube to działa, czy dalej stoi bez śrubek. Powodów było kilka, ale jeden najgłówniejszy, który wymaga trochę uwagi, a który przez ostatni miesiąc zajmował Rocha z całą mocą. Stąd właśnie taka cisza i na blogu i na innych socialach. Teraz Roch napisze historię tego miesiąca, bo w sumie od ostatniej notki minął własnie miesiąc.

Zacznijmy jednak od rozprawienia się ze śrubkową sprawą raz na zawsze – pierwszy plan zakładał wymianę wszystkich śrubek na kolorowe, ale z tym od początku był problem. Raz, że rozmiar M4 raczej słabo obrodził w kolory, a dwa że i tak trzeba by je ciągnąć od majfrendów, więc kilka(naście) tygodni spokojnie by to zajęło. Roch więc zszedł z wymaganiami do zwykłej śruby M4 o długości 16 – 20 mm, z łbem walcowym najlepiej na imbus, ale w sumie torx też byłby fajny. Z Internetów Roch miałby ciągnąć je kilogramami żeby przesyłka nie była droższa od śrub.

W końcu Roch zszedł z wymaganiami do „cokolwiek, byle w sklepie” i rozpoczął poszukiwania. Oczywiście okazało się, że nie ma w żadnym sklepie tego co Roch chce i w końcu Żonka go poratowała. Zorganizowała u siebie w pracy akcję „śrubka dla Rocha” i w ten sposób znalazły się dokładnie takie jakie Roch potrzebował. W ten sposób Cube zaczął działać i Roch często na nim jeździ. Tak często, że w Giancie zeszło powietrze – chyba to znak, że pora mleko wymienić, bo obecne chyba już nic nie uszczelni.

Tak więc sprawa Cube i jego śrubek została zakończona. Życie zweryfikowało Rocha potrzeby i jest dobrze, rower działa a to najważniejsze. Resztę tego miesiąca ciszy Roch spędził w statystykach awaryjności, przeglądaniu ofert na znanych portalach motoryzacyjnych, bo przyszedł właśnie czas na nowy samochód. No i Roch musiał doedukować się w tej kwestii, bo jego ostatni samochód miał 4 koła i w sumie tyle, a teraz tych bajerów i systemów jest tyle, że nie wiadomo co się przyda, a co nie.

Jednak ostatecznie Roch stał się szczęśliwym „Januszem z Volkswagena” (ale nie Passat) i teraz zostało mu tylko ogarnięcie urzędów i będzie miał nową furkę. Oczywiście nie jest tak, że Roch porzuci rower i to co wcześniej pisał, że rower to jest, że pociąg to życie, a zbiorkom jest fajny. Bo to wszystko jest prawda, ale jak się trafiła okazja na wypasionego bolida to Roch nie mógł przejść obok, a rower wchodzi z kołami do bagażnika tak więc zawsze można powiedzieć, że to samochód do przewożenia rowerów. Niemniej jednak Roch ten miesiąc poświęcił na poszukiwanie samochodu, a teraz wraca już do żywych – jeszcze ze dwie wizyty w urzędach, ale weekend za to będzie rowerowy. O ile pogoda dopisze, bo ostatnio kicha wielka z nią jest.

Poza tym Roch był jeszcze na rajdzie samochodów zabytkowych, z którego ma całkiem niezła fotorelację, ale oczywiście nie ma czasu żeby się za to zabrać, bo w planach ma jeszcze jedną sprawę, już nie motoryzacyjną, ale czysto rowerową. Na razie nie będzie zdradzał szczegółów, ale jeśli wszystko się uda to Roch znowu będzie miał robótki, ale już nie promocyjne i już nie na blogu, więc to będzie kolejny level w rowerowym świecie Rocha.

Tak więc Roch wraca na rowerowe tory i sprawdza, czy pogoda w weekend dopisze żeby choć na chwilę iść pojeździć. Na zakończenie jeszcze idealne połączenie dwóch elementów, po miesiącu poszukiwań.

Roch pozdrawia Czytelników.


Opublikowano

w

, ,

przez

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *