Autor: Roch Brada

  • Poprawa pogody

    Roch myślał już, że pogoda nie poprawi się i weekend upłynie pod znakiem leżenia na łóżku lub siedzenia prze komputerem, ale niespodziewanie i z zaskoczenia niedzielne popołudnie upłynęło pod znakiem słońca, choć ciepło nie szło w parze ze słońcem. Niemniej jednak Roch wyszedł na rower i postanowił przejechać choćby kilka kilometrów.

    I faktycznie Roch popełnił tylko kilka kilometrów bo niebo nagle i niespodziewanie zaszło chmurami i wróżyło opad deszczu. Roch szybko skierował ku domowi. Jednak pogoda spłatała mu okropnego psikusa i po chwili wyszło słońce, które świeci do tej pory.

    Tchórzliwość Rocha jest związana z tym, że dawno nie jeździł na rowerze i zapomniał, że z pogodą to trzeba twardo i zdecydowanie bo inaczej to w ogóle na rowerze nie da się jeździć, ale to przejściowe.

    Następnym razem będzie inaczej.

    Roch pozdrawai Czytelników.

  • Nie udało się wymodlić pogodnego weekendu

    Niestety Roch nie ma dobrych układów z osobą odpowiedzialną za pogodę. Wczorajszy ołtarzyk w intencji dobrej pogody nie sprawdził się. Od rana padał deszcz na zmianę ze śniegiem, czyli pogoda była do bani.

    Plany uskutecznienia Rowerowego Poranka ™ z Koyocikiem spaliły na panewce bo jak tu jeździć na rowerze jak z nieba pada śnieg lub deszcz? Roch zatem siedział w domu i nic nie robił. Jakoś tak sobota go rozleniwiła i stwierdził, że dziś sobie daruje jakąkolwiek aktywność zarówno umysłową jak i fizyczną.

    Jutro może będzie lepiej.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • W intencji pogodnego weekendu

    Od rana Roch spoglądał w prognozy, aby upewnić się, że najbliższy weekend upłynie pod znakiem słonecznej pogody, krótkich spódniczek i pedałującego Rocha i, póki co, taki weekend jest możliwy. Żeby zwiększyć szanse na pogodne weekend Roch rozstawił swój ołtarzyk i zaczął odprawiać czary w intencji pogody.

    Dziś Roch ponownie wyszedł na rower żeby rozjeździć bolące mięśnie i bolącą d*ę, która odzwyczaiła się od siodełka. Po kilku kilometrach wszystko przestało boleć, a Roch zwiększał tempo, żeby jak najszybciej powrócić do zeszłorocznej kondycji. Średnią prędkość utrzymywał na poziomie 24km/h, ale jutro – o ile pogoda da – zwiększy ją do 25km/h.

    Choćby niebo miało się zawalić to Roch powróci do słusznej linii, którą miał w zeszłym roku. Po powrocie do domu Roch czuł lekkie zmęczenie, które potwierdza taktykę obraną przez Rocha.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejny dzień na rowerze

    Kolejny dzień spędzony na rowerze. Roch wybrał się do Nakła Śląskiego celem spotkania się z Koyotem i wymienienia doświadczeń związanych z budową woltomierza panelowego, który być może powstanie w niedalekiej przyszłości, pewnie razem z zegarkiem i termometrem.

    Później Roch udał się w kierunku domu, ale nie mógł się oprzeć pokusie podjechania pod Świerklaniec co też uczynił. Przeciął Nakło i wyskoczył gdzieś w połowie Nowego Chechła. Jednak Świerklaniec zostawi sobie na weekend, bo może uda się wyskoczyć tam w jakimś zacnym towarzystwie rowerowym.

    Po powrocie do domu Roch zajął się wtyczką, ale dalszy ciąg zostanie – przynajmniej przez jakiś czas – tajemnicą Rocha, ale jak wszystko się uda to Roch pochwali się tym, co jest na drugim końcu wtyczki.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch jeździł na rowerze

    W końcu udało się pojeździć co niezmiernie ucieszyło Rocha bo zamulanie w domu przestało go bawić. W końcu Roch był w swoim żywiole; pedałował przed siebie, pogoda bardzo dopisała, było ciepło, słoneczko świeciło, asfalcik był suchutki więc Roch gnał przed siebie.

    Zaczął od wypadu na Pniowiec, ale mniej więcej w połowie rozmyślił się, a właściwie to kondycja się rozmyśliła i Roch zaczął wracać do domu.

    Jednak nie mógł się oprzeć zrobienia zdjęcia, jako dowodu, że Roch jednak wyszedł na rower i był gdzieś w lesie, w drodze na Pniowiec. Niedługo zacznie się jeżdżenie na pączki, dzień coraz dłuższy więc będzie można delektować się smakiem pączków i widokiem Pani od pączków.

    Po powrocie do domu Roch stwierdził, że faktycznie nie ma kondycji, siodełko go bolało, a mięśnie jakoś tak dziwnie \”paliły\” jakby gotował się kwas mlekowy i, znając życie, jutro ten kwas skutecznie uziemi Rocha. Jednak on nie podda się i znowu pójdzie, o ile pogoda dopisze, i rozjeździ mięśnie, a siodełko przyzwyczai do innego siodełka.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Cudowny, lśniący programator

    I nadeszła ta wiekopomna chwila – Roch dostał programator, a właściwie to awizo bo listonoszowi nie chciało się sprawdzić, czy ktoś jest w domu, ale mniejsza z tym monopolistą. Po odebraniu paczki Roch cały podekscytowany wracał do domu bo chciał jak najszybciej zajrzeć do paczki i sprawdzić, czy wszystko się zgadza.

    Po otwarciu paczki, jego oczom ukazała się płytka i pozostałe elementy, a także – co Rocha przeraziło – jeden malutki scalaczek SMD, który trzeba umiejętnie podejść. Roch umówił się na korepetycje ze swoim elektronicznym Guru, który pokaże Rochowi jak lutować takie miniaturki, które nawet pod szkłem powiększającym wydają się małe.

    Do kompletu Roch potrzebuje obudowę, ale i to da się załatwić. Niedawno jedną wyciął więc ma już wprawę w operowaniu wiertłem i pilnikiem.

    Poza tym, że Roch dostał paczkę, to trochę się skomplikowało u Rocha; nie tyle w życiu osobistym, co w życiu \”zawodowym\”. Roch zaczął się zastanawiać, czy nie zacząć pracować na siebie, ale z drugiej stosy papierów, urzędy, przepisy i cała ta otoczka, która skutecznie odstrasza Rocha, ale to wewnętrzne dylematy Rocha, z którymi sobie poradzi.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.
    Jak pogoda się utrzyma to jutro Roch idzie pedałować. Obowiązkowo.

  • Słoneczny i ciepły dzień

    No i nastała upragniony przez Rocha dzień, ciepły, słoneczny, przyjemny; Roch wyszedł na balkon i zaczerpnął łyk świeżego, wiosennego powietrza.

    Ooo taak, wiosna idzie – Powiedział.

    I faktycznie idzie bo prognozy są optymistyczne, a więc rower coraz bliżej. Dziś Roch odpuścił sobie rower bo ulice jeszcze mokre, a Rochowi szkoda roweru katować solą, poza tym baterie w mp3grajku padły, a partnera na rower nie ma. Roch miał inne zajęcie w domu i nie była to lutownica. Roch kompletował zamówienia, które pozbierał od znajomych bo w okolicach piątku planowany jest wypad do Gliwic celem zakupienia elektronicznych części.

    Później to już z górki było; kawka, muzyka i komputer, czyli kolejny relaksujący wieczór. Jednak już niedługo Roch wsiądzie na rower i popedałuje bo przewidywania niektórych Czytelniczek są bardzo trafne.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nie było o czym pisać

    Wczoraj Roch zamilkł bo stwierdził, że kolejna notka o kilogramach, robocie lub programatorze byłaby sporym przegięciem więc odpuścił sobie uznając, że milczenie faktycznie jest złotem. Dziś jednak zaczął się nowy miesiąc i trzeba, już tradycyjnie, umieścić statystyki za luty. Opisywać nie ma co bo Roch nie jeździł to i kilometrów tyle co kot napłakał.

    Pobrać i pooglądać sobie można o tutaj.

    Poza tym u Rocha monotonnie; miał dziś iść na rower co by zainaugurować nowy miesiąc, ale śnieg nadal topnieje i woda płynie więc nie ma co się, i roweru, katować.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Załamka

    Roch załamał się psychicznie i długo nie podniesie się po tym co zafundował sobie dziś rano. Rocha naszła ochota na zważenie siebie i sprawdzenie ile jest Rocha w Rochu. Okazało się, że Roch osiągnął słuszną linię, która oscyluje w granicach, o których lepiej nie pisać publicznie bo wywoła to gromki śmiech Czytelników.

    Jednak są szanse na rozpoczęcie intensywnej kuracji odchudzającej bo śniegu jest mniej niż wczoraj, a jutro będzie mniej niż dziś więc niedługo Roch wsiądzie na rower i dostanie pierwszej w tym roku poważnej zadyszki połączonej z migotaniem przedsionków.

    Jednak Roch nie podda się i będzie starał się powrócić do słusznej wagi co nie będzie łatwe bo pączki z Pniowca już teraz z Rochem chodzą, nie mówiąc o tym co będzie się działo jak dzień będzie długi, a pączkarnia będzie osiągalna dla Rocha, i Koyota, na rowerze.

    Kończy Roch to pisanie o swoich kilogramach bo to kolejny temat zastępczy, żeby uciec od roweru.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Idzie w dobrym kierunku

    Od kilku dni Roch chodzi rozpromieniony, a to dlatego, że za oknem śniegu ubywa z dnia na dzień. W niektórych miejscach widać już ziemię, czyli upragniony przez Rocha widok. Oznacza to, że niedługo Roch napisze: \”Roch zszedł z rowerem na dół i pognał przed siebie\”, ale póki co Roch musi siedzieć w domu.

    A jak już siedzi w domu to co rusz nachodzą go jakieś szalone pomysły, w tym także elektroniczne, a może przede wszystkim elektroniczne. Ostatnio, wraz z Koyotem, wpadli na pomysł zrobienia jakiegoś domowego audio. Jeden robi wzmacniacz, a drugi kolumny i po skończeniu pierwszego zestawu zostanie zrobiony drugi, ot tak dla treningu.

    Ale to jeszcze faza planów, tych bliższych i dalszych. Póki co Roch usiłuje skończyć, do znudzenia opisywanego na blogu, robota i nie będzie już go opisywał dopóki nie przyjdzie do Rocha programatorka.

    Kończąc Roch chce przeprosić swoją monotematycznością, ale jakoś tak życie Rocha ożywia się sezonowo, a potem wszystko zamiera i zamarza wraz z zamarzaniem gruntu. Jednak już jest z górki, niedługo pojawią się przebiśniegi i Roch rozpocznie sezon, ten rowerowy i blogowy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Poprawia się pogoda

    Jeśli pogoda gwałtownie nie załamie się to są szanse, że Roch zacznie poważnie myśleć o rowerze bo póki co termometr wskazuje temperaturę powyżej zera, a śnieg topnieje w mgnieniu oka. Skutkiem ubocznym tego jest płynąca wszędzie woda, ale lepsza woda niż śnieg. Oby tak dale bo luty nie może skończyć się bezrowerowo.

    Poza tym codzienną monotonię i szarość przerwał mail, który Roch dostał wczesnym rankiem, a który informował, że programatorka będzie dostępna w ciągu dziesięciu dni, ale nie napisano, czy 10 dni od daty maila, czy od daty zamówienia. Roch zawiódł się niemożebnie na sklepie, który w nazwie ma słowo \”korporacja\” bo nie dość, że nikt nie odbiera telefon to trzeba było wysłać trzy maile, z czego ostatni był mało przyjemny żeby w końcu ktoś zauważył, że utrudnia Rochowi poskładanie robota.

    Ale korporacje mają to do siebie, że klient, który robi zakupy za 40 zł jest gorszy od tego co zostawia 1000 złotówek. Niemniej Roch był zmuszony do zakupów w tym sklepie bo portal aukcyjny odpada z powodów ideologicznych, o których Roch nie chce się rozpisywać.

    Tak, czy inaczej Roch poczeka 10 dni (znając życie to roboczych dni), a potem zadzwoni, o ile się dodzwoni, i powie co myśli.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Poważne postanowienie poprawy

    Mniej jeść, mniej spać, więcej się ruszać i tylko jedna tabliczka czekolady tygodniowo – Takie stanowcze postanowienie zrodziło się w głowie Roch po tym jak przebudził się rano i stwierdził, że przypomina wieloryba. Tak jak postanowił tak zrobił i na śniadanie była tylko bułeczka z serkiem, po uprzednim sprawdzeniu zawartości tłuszczu. Potem sporo ruchu bo Roch wybrał się do Marketu.

    Czuł jak się kurczy, jak kondycja wraca, a spodnie już się nie odpinają. Oby wytrzymał w swoim postanowieniu bo w innym wypadku Roch nie przejdzie przez drzwi. W statystykach Roch będzie musiał odświeżyć kolumnę waga żeby nabrać motywacji i wiary w siebie.

    ****

    Popołudniu Roch wybrał się na kawkę, ale z racji odchudzania się nie przyjął nawet proponowanego soku bananowego bo porządek musi być. Jak Roch ma się skurczyć to nie może ulegać pokusom współczesnej Ewy, która kusi sokiem bananowym, a szatan w postaci kalorii tylko czeka, aż Roch wleje w siebie sok.

    Na zakończenie dowcip:
    – Jak nazywa się Roch po kuracji odchudzającej?
    – Skurczyroch.

    Roch pozdrawia Czytelników.