Miesiąc: maj 2021

  • Dwa tygodnie remontu i dzień roweru

    \”Normalnie o tej porze\” – cytując Kaliber 44 – Roch jeździłby na rowerze, ale \”o tej porze\” wcale nie jest normalnie. Deszcz siąpi z nieba, jest tak zimno, że Roch ponownie włączył sezon grzewczy w domu żeby choć trochę uprzyjemnić sobie siedzenie na tyłku i wyglądanie przez ochlapane farbą okno w poszukiwaniu lepszej pogody, ale ta nie chce nadejść. Więc remont nie sprawia Rochowi aż takiego rowerowego bólu, bo lepiej już wykorzystać ten czas na panele, malowanie i co tam jeszcze trzeba będzie zrobić, niż na utyskiwanie że w domu nudno, a na rower iść nie można. Chwilowo cały dom zwęził się do jednego pokoju, ale jeszcze chwila.

    Wczoraj, korzystając z tego, że jest niedziela, Roch dał sobie spokój z remontowaniem, a wykorzystał ten czas na pedałowanie. Choć trochę, choć kilometr, ale na rowerze, bo ostatni czas wyjątkowo nie sprzyja pedałowaniu. Szczególnie, że Roch niedługo planuje kolejną recenzję, ale o tym za chwilę. Przygotował i zapakował rower, ubrał się, ale czuł że to nie będzie najlepsze pedałowanie. Nogi, a w zasadzie dwa kołki obute w buty i przypięte do roweru nie chciały współpracować. To był dzień, w którym bardziej napędza się nogi niż rower, ale dzień wcześniej Roch położył podłogę, a w nocy nosił 18-o kilowego bombelka, bo ten ma katar i nie mógł spać.

    Nogi miały prawo nie chcieć pedałować, ale Roch nie mógł już wysiedzieć w domu. Chęć wyjścia na rower była silniejsza na dwa drewniane kołki, które dla niepoznaki nazwano nogami. Trasa standardowa, czyli techniczna A1 żeby podtrzymać \”local legend\” na Stravie, ale ten przejazd kwalifikował się raczej do \”fallen legend\”, ale takie dni też muszą być. I trzeba je zaakceptować, bo nie zawsze w życiu udaje się być legendą, czasem trzeba upaść żeby… (dobra stop, bo wyjdzie coaching). Najważniejsze to wyjść na rower, nawet jak nogi nie chcą.

    Remontu jeszcze trochę zostało, ale rower też będzie używany. Pogoda może w końcu się wyklaruje, nogi znowu poniosą, a w planach na długi weekend jest dłuższy wypad, a nawet bikepacking, bo Roch dostał od zaprzyjaźnionego Rowertour torbę podsiodłową XLC BA-W39, która pomieści szafę, a nawet dwie jak dobrze się poukłada. Teraz Roch nie będzie się rozpisywał o niej, bo na to przyjdzie czas, ale kilka zastosowań już Roch dla niej ma. Przed nim jest długi, czerwcowy, weekend i można uda się jakiś bikepacking zrobić za dłuższym wypadem.

    Jest plan, życiówka, albo \”dekadówka\” bo wcześniej Roch robił takie dystanse, ale w ostatnim czasie może to być i życiówka. Jednak o tym, czy się udało i czy w ogóle doszło do skutku Roch napisze jak wróci z drogi, ale parcie ma spore, więc kto wie, czy nie zaciśnie zębów i nie pojedzie. Jednak do tego czasu Roch trochę musi nogi rozruszać, żeby nie było kołków.

    Na zakończenie bikepackingowa wersja gravela:

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Sezon rowerowy z Młodym otwarty

    Chyba każdy ma tak, że po zimie trzeba trochę czasu na pełny rozruch i wejście na pełnej prędkości w wiosnę. Młody też potrzebował tego czasu na rozruch i ponowne odkrycie roweru. Jednak udało się. Początkowo kręcili się z Rochem \”dookoła komina\”, ale z dnia na dzień promień wypadów się powiększał, aż doszedł do zeszłorocznego. Młody przypomniał sobie, że kiedyś zaczynał odrywać koła, że najfajniejsza zabawa jest jak koła odrywają się od ziemi, a w krzakach i na górkach jest super. I tak o to zaczął się dla Młodego sezon rowerowy.

    Nim jednak jeżdżenie zaczęło się na dobre to potrzebował trochę czasu na oswojenie się z nową sytuacją. Największą traumą na rowerze były owady, które zaczęły latać, ale Młody się przyzwyczaił, a może oswoił się z tym, że natura ma swój cykl, a jednym etapów są różnego rodzaju robaki, które chodzą lub latają, ale ten fakt też Młody ogarnął wzorowo. I zaczęli odważniej wjeżdżać w krzaki i górki, aż odkryli gdzieś głęboko w krzakach amatorski bike park, który młodemu spasował bardzo.

    Do tego stopnia, że nawet spróbował wyskoczyć z hopki, ale skończyło niedolotem, za to przez kierownicę przeleciał wzorowo. Zanim Roch do niego dobiegł Młody zdążył się pozbierać, a zamiast rozpłakać się to zapytał \”dlaczego się wywróciłem\”. Na to pytanie Roch odpowiedział, że \”dlatego, że jechałeś za wolno i nie doleciałeś\”. Młody zniszczył go odpowiedzią \”aha, to kiedyś jeszcze spróbuję\”. Prawda jest taka, że Roch spodziewał się raczej płaczu i powrotu do domu, a tymczasem młody jeszcze dzikował po górkach, choć hopki już omijał. Widać, że sprawia mu to frajdę, a wywrotki są wpisane w jazdę na rowerze, choć można się przed nimi zabezpieczyć, ale o tym za chwilę. Pewnie będzie jeszcze próbował wyskoczyć, a Rocha zadaniem jest zminimalizować ryzyko kontuzji, bo nie można w dziecku zabić pasji do czegokolwiek. Tak więc obecny tydzień upływa na pedałowaniu z bombelkami, a w weekend może uda się wyskoczyć na godzinkę jakiegoś gravelowania.

    Chyba, że Roch zbierze się w sobie i zabierze się za serwis Cuba, bo ten po zimie jeszcze czeka na swoją kolej. Trochę na nim Roch jeździł, ale piszczący łańcuch skutecznie go odstrasza. W sumie to dziś jest dobry dzień na serwisowanie roweru. Więc dlaczego by nie. Młody ciągle chce żeby Roch wziął Cuba, bo na gravelu Roch jest zachowawczy.

    * * * *

    I na zakończenie parę słów o bezpieczeństwie. Bezpieczeństwie na rowerze, oczywiście. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać do kasku, zresztą Roch jest najlepszym przykładem, że kask potrafi uratować zdrowie. Od tamtego wypadku nawet Żonka zaczęła jeździć w kasku, bo widok Rocha na masce samochodu chyba fajny nie był.

    Jednak na samym kasku sprawa naszego bezpieczeństwa nie powinna się kończyć. Wiecie, że nawet w dzień mrugająca tylna lampka może zwiększyć nasze bezpieczeństwo? Mrugające światełko może zwrócić uwagę kierowcy jadącego za nami. Nie ma co się oszukiwać, nasze bezpieczeństwo na drodze zależy od nas i od tego jak się zachowujemy w ruchu drogowym.

    I dlatego Rowertour zorganizował akcję Bezpieczny Rower, która ma na celu propagowanie bezpiecznego poruszania się na rowerze, ale także ma pokazać jak zabezpieczyć rower przed kradzieżą i jak być widocznym na drodze. A do tego można zgarnąć fajne nagrody w konkursach. Warto poczytać co jeszcze możemy zrobić, żeby rowerowanie było jeszcze przyjemniejsze i bezpieczniejsze. Bo, cytując Lecha Janerkę:

    A rower jest wielce okej, Rower to jest świat.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.
    To nie jest sponsorowana akcja, bezpieczeństwo jest najważniejsze, a poza tym Roch polubił się z Rowertourem więc dlaczego nie miałby wesprzeć tak szczytnej inicjatywy!

  • Dlaczego dopiero teraz!?

    Chronologia wydarzeń była mniej więcej taka: majówka -> urlop -> koniec urlopu. Wcześniej Roch pisał, że majówka była kompletnie do kitu, czas urlopowy też pozostawił wiele do życzenia, ale czas po urlopie okazał się wystrzałem zieleni, ciepła i słońca. Z dnia na dzień Roch wskoczył w krótkie spodenki i ani myśli już zmieniać na długie. No, ale okres \”po urlopie\” ma to do siebie, że jest się po, więc trzeba wrócić do pracy. Nawet jak to oznacza, że przejście z łóżka do biurka. To też jest powrót do pracy. A pogoda kusi.

    – \”Gdyby tak mieć nieograniczoną ilość urlopu…\” – czasem zastawia się Roch, ale szybko dochodzi do wniosku, że na wiecznym urlopie nie kupowałby sobie fajnych rzeczy do rowerów, więc chęć na wieczne wakacje natychmiast mu przechodzi. Pogoda będzie już tylko lepsza, a dzień dłuższy więc po pracy Roch wskoczy na swoją ulubioną trasę i zrobi około 18 kilometrów. A skoro już przy ulubionej trasie jesteśmy to Roch polubił ten odcinek tak bardzo, że Strava dała mu tytuł lokalnej legendy na tym segmencie.

    Lokalna legenda (local legend) to taki nowy ficzer na Stravie. Za najbardziej uparte i najczęstsze pokonywanie danego segmentu Strava daje tytuł lokalnej legendy. Oczywiście jeśli ktoś przejedzie ten odcinek więcej razy to tytuł przechodzi na inną osobę, ale funkcja fajna i motywująca. Tak więc jutro wskoczy w obcisłe i pojedzie ugruntować (dosłwnie) swoją lokalność. Wtorki u Rocha są zajęte. Bombleki jeżdżą na swoje zajęcia popołudniowe, więc Roch szoferuje i rozwozi dziatki, a później przywozi.

    * * * *

    Weekend, bo w sumie o nim też trzeba wspomnieć, upłynął pod znakiem pedałowania. Sobota była bombelkowa, a w niedzielę Roch pojechał na swój ulubiony fragment, żeby podtrzymać tą lokalną legendę. Pogoda normalnie idealna do pedałowania. Nie licząc wiatru, który trochę przeszkadzał, ale wiatr był, jest i będzie, więc nie ma co narzekać tylko zacisnąć zęby i jechać dalej.

    Obecny tydzień też zapowiada się rowerowo, po pracy szybka rundka \”dookoła komina\” i można wracać. Ważny żeby weszło w nogi. Na zakończenie ślad pogodnego wypadu:

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Podsumowanie majówki i kończącego się urlopu

    Tak się złożyło, że majówka dla Rocha przedłużyła się do końca tygodnia, a to z tego powodu, że Roch wymyślił sobie, że będzie miał urlop po majówce. Bo chciał przedłużyć sobie pedałowanie na rowerze, a koniec końców tym urlopem zapewnił sobie pedałowanie w ogóle, bo majówka była jaka była. Żeby dosadnie określić przebieg majówki musiałby użyć słów powszechnie uznanych za obelżywe, ale tego nie zrobi. Majówka była do kitu. Deszcz, zimno i pochmurnie. Chmury i zimno można jeszcze jakość znieść, ale w deszczu to się ciężko jeździ, a poza tym kto to widział, żeby w maju było zimno. Maj to prawie lato, a majówka oznacza albo pedałowanie, albo spędzanie czasu przy grillu. A w tym roku, ani nie dało się pedałować, a i z grillowaniem nie było łatwo.

    Dziwny ten rok, a podobno miało już być normalnie. To był, a w zasadzie dalej jest, wyjątkowo zimny maj. Cytując Korę i jej \”Wyjątkowo zimny maj\”:

    Dzień za dniem pada deszcz,
    Słońce śpi, nie ma cię,
    Jest mi bardzo, bardzo źle.

    I nie sposób się z tym nie zgodzić. Ten maj należy do wyjątkowo zimnych. Już tam pal licho z temperaturą, ale deszcz padał ciągle. Nie było szans żeby cokolwiek zaplanować. O ile udało się wyjść za bramę to wracało się już mokrym. Więc Roch ograniczył się do pedałowania z Młodym, bo ten wszedł w tryb rowerowy i teraz nie ma opcji żeby nie jeździł. Jeżdżenie po okolicy udało się ogarnąć między opadami, więc Rochowi wpadło kilka kilometrów, a Młody szczęśliwy, bo jeździł po kałużach.

    Praktycznie wszystkie plany, które Roch chciał zrealizować wzięły w łeb. Jednak po majówce czekał go urlop. No i całkiem przyjemnie udało się go spędzić. Po pierwsze Młoda jeździła do szkoły na rowerze, a Roch jej towarzyszył i odprowadzał rower. Jak już dzieciory rozeszły się do szkoły i przedszkola, wtedy wskakiwał w obcisłe i jeździł. Pogoda zdecydowanie lepsza, choć dalej zimno, ale przynajmniej nie padało.

    W zasadzie to jeden dzień urlopu zapewnił Rochowi więcej kilometrów niż cała majówka. Potem było tylko lepiej. Co prawda drugi dzień urlopu był deszczowy, ale Roch wykorzystał ten czas na serwis roweru teściowej. W \”Garażowym Serwisie Rowerowym\” Roch ogarnął hamulce, oponę i koszyk dzięki temu Rocha teściowa dalej może jeździć na rowerze. Uprzedzając pytanie, czy Roch \”dobrze\” naprawił hamulce, to wszystko zostało zrobione zgodnie ze sztuką. Rocha teściowa jest bardzo w porządku i nie ma potrzeby \”regulacji hamulców\”.  Jednak jakby ktoś miał problematyczną teściową to na hasło: TESCIOWA2021 Roch daje 21% zniżki na smarowanie hamulców.

    Kolejne dni upłynęły już na pedałowaniu. Jedynie dziś, prawie pod domem, Rocha złapał deszcz, a raczej ulewa, bo w momencie spadło tyle deszczu, że na Rochu nie było suchej nitki, ale to było do przewidzenia. Chmury goniły go, ale jakoś udawało się uniknąć deszczu. Dopiero pod domem go złapało. Urlop się kończy, jeszcze tylko piątek został rowerowy, potem weekend i znowu powrót do popołudniowego pedałowania \”po pracy\”

    Śledząc prognozy okazuje się, że nadchodzący tydzień będzie jeszcze lepszy jeśli chodzi o pogodę, bo temperatura ma być dwucyfrowa i z dwójką z przodu. Przez chwilę Roch myślał, czy nie dobrać jeszcze wolnego, ale potem doszedł do wniosku, że jednak popołudniu też da się jeździć, a biorąc pod uwagę swoją stałą trasę \”wzdłuż A1\” to nie ma czego się bać. Kilometry będą się gromadzić, a przecież o to chodzi. Żeby nie siedzieć, tylko ruszyć się i choć przejechać tę \”A1\” po raz któryś z rzędu.

    Podsumowując: o początku maja jedyne co można napisać to to, że \”był to wyjątkowo zimny maj\”. Na tyle zimny, że Roch do tego pory nie schował kurtki, a pod kask zakłada bufa, bo trochę zimno jednak. Jednak to co działo się po majówce to już inna, lepsza, bajka. Mimo, że było zimno to nie padało, a to już jest połowa sukcesu. Do tego średnio 15 kilometrów codziennie, no i trafił się serwis roweru. 

    Ogólnie urlop zwrócił, a w zasadzie dalej się zwraca, się z nawiązką, bo było pedałowanie, naprawianie, a i Roch załatwił trochę zaległości niezwiązanych z rowerem. Perspektywa ocieplenia wywołuje w Rochu kolejną falę zadowalania, bo \”home office\” zapewnia, że Roch ma jeszcze sporo czasu na pedałowanie po pracy. I będzie się to starał wykorzystać do granic możliwości. Na zakończenie jedno z nielicznych zdjęć z majówki. Mały wypad w teren, bo akurat Młody chciał.

    Roch pozdrawia Czytelników.
    PS. Pamiętacie notkę o porządkach w garażu? No, to już niedługo zbliża się remont i garaż przyda się na graty. Rozpoczyna się kolejny cykl.