To podróżowanie Rochowi tak się spodobało, że od powrotu z Tarnowskich Gór planował kolejną trasę. Zanim jednak to przystąpił do kreślenia śladu przegrzebał internety w poszukiwaniu wygodnego narzędzia do planowania trasy. Przeszedł chyba przez wszystkie możliwe narzędzia, od Stravy, przez Komoot, aż doszedł do Mapy.cz. Oczywiście zahaczył też o Locusa, ale tam planowanie czegokolwiek to jest tragedia. O ile jako nawigacja się sprawdza idealnie to planer ma do d*y. Tak więc po sprawdzeniu chyba wszystkich możliwych opcji Roch zaczął szukać gotowego śladu GPX, bo cel wypadu był raczej popularny i na pewno ktoś już dojechał.
