Awatar Roch Brada

Nie tylko rowerowo jest dobrze

Dawno znowu Roch nic nie pisał i nie jest tak, że znowu szuka jakiegoś samochodu, bo już ma i jest z niego mocno zadowolony. Do tego stopnia jest zadowolony, że szuka bagażnika na rowery, takiego na dach, żeby móc upchnąć tam cztery sztuki rowerów, ale w sumie nie o tym Roch chciał pisać. Choć w sumie to o tym też napisze, bo może Szanowne Grono Czytelniczo — Obserwacyjne coś podpowie, zarzuci jakimś linkiem, do czegoś sprawdzonego, więc to wcale tak nie jest, że temat poszukiwań bagażnika na rowery jest mało ważny, ale na pewno nie jest tak ważny, jak ten, który zadział się w ostatnim miesiącu, a o którym Roch trochę napisze, ale najpierw jednak rowery.

Rowerowo jest całkiem dobrze, choć oczywiście nie jest tak dobrze, jak Roch chciałby, ale kilometrowo wychodzi na swoje, jakieś tam zdjęcia znowu zaczęły wpadać na social media, które w ostatnim czasie Roch znowu zaniedbał, ale powoli wygrzebuje się i jakoś zaczyna układać sobie ten kalendarz. Bo z jednej strony są oczywiście wypady rowerowe, których Roch chciałby jak najwięcej, ale z drugiej strony są bombelki, które też potrzebują wypraw rowerowych (tych mniejszych i tych większych), a z trzeciej strony są właśnie projekty, które Roch rozkręcił w ostatnim czasie.

Tak więc w każdej wolnej chwili Roch stara się jeździć na rowerze, najczęściej z Młodym, z którym ostatnio nawet zaliczyli pierwszy wypad na ul. Barbary, czyli w las, a potem zahaczyli o najlepszego kebaba w mieście. W ogóle to ciekawa historia, bo Roch jakoś nie specjalnie nalegał na konsumpcję kababu (kebaba?), szczególnie że wiedział, jaki jest stosunek Żonki do wypadów Rocha z Dzieciorami. Zamiast zdrowych soczków to jest Cola, a zamiast zdrowych przekąsek wchodzą chipsy, ale to też nie jest tak, że Roch pasie młodzież tylko fast foodem. Po prostu wychodzi z założenia, że warto spróbować wszystkiego i samemu podjąć decyzję, czy dana rzecz jest dobra, czy nie.

Tak więc rowerowo i kulinarnie u Rocha jest bez zmian — jeździ i żre, czyli to, co lubi najbardziej, a sądząc po ostatnich pytaniach, to Młody stał się kebabowym fanem. W ostatnim czasie były też wypady trochę dalsze, z dzieciorami więc sezon zaczyna się rozkręcać, a przed nimi jeszcze jest jakaś wyprawa pociągiem do Tarnowskich Gór, bo przecież jak tak w wakacje nie pojechać nigdzie pociągiem. Sezon rozkręca się i nabiera rumieńców, choć sam Roch nabiera pąsów, jak wchodzi na wagę, ale to też jest do ogarnięcia. Tak, można nie żreć kebsów, ale to w sumie pierwszy kebab w 2023 roku, więc można wszędzie szukać przyczyny, ale nie w kebabach (jeszcze).

I tak w sumie od maja do czerwca Roch pedałował i kebabował, aż na horyzoncie pojawił się całkiem fajny projekt, rowerowy oczywiście, w którym Roch wziął udział bez najmniejszego namysłu. Na razie Roch nie zdradzi wszystkich szczegółów, bo jeszcze za wcześnie na to, ale ogólnie rzecz biorąc, Roch zaczął pisać o rowerach, nie tylko na swoim blogasku, ale też wszedł głębiej w rowerowe Internety i stara się tam rozgościć na tyle, w jakim stopniu potrafi. Jak wszystko dobrze się rozkręci, to Roch napisze oficjalnie, że robi fajne rzeczy, za pioniondze i może nawet niedługo będzie posiadaczem jakiegoś wypasionego Garmina, albo nowej Sigmy Rox 12.1 EVO, bo zapowiada się całkiem przyjemnie ten komputerek.

W każdym razie jak na kierownicy pojawi się jakiś obcy przedmiot z napisem Garmin / Sigma to będzie wiadomo, że Roch odnalazł się w tym, co zaczął robić. W sumie to już wie, że się odnalazł, bo zawsze lubił pisać. Tym razem jednak blogasek pozostanie blogaskiem i prywatną sferą Roch, a teksty będą szły w Świat za pomocą innych kanałów, choć nie wykluczone, że czasem coś wpadnie na bloga w formie ciekawostki.

Tak więc kolejna cisza na blogu jest spowodowana tym, że Roch zaczął pisać w innych rejonach Internetów, ale już wpada w rytm, więc i notki na swoim blogu będą pojawiały się częściej. Ogólnie z wypadów ma sporo zdjęć, Instagram też jako-tako żyje, więc Roch śmiga na rowerze tyle, ile potrafi i w jakim stopniu go stać czasowo, tylko siedzenie po nocach go męczy — tę notkę na przykład Roch pisze w momencie, jak zegar wskazuje 23:57 i mimo że publikacja nastąpi jutro, to wszystko będzie gotowe w okolicach circa 1:00 w nocy, a może nawet parę minut po.

A wracając jeszcze do rowerów, to ostatnio Roch miał całkiem niezły maraton z przekładaniem opon. Ostatecznie skończyło się na tym, że po kilku przekładkach i tak Cube stoi na przebitej dętce i znowu jest unieruchomiony, aż Roch ogarnie jakieś łatki albo dętkę. W każdym razie było ciekawe, a przekładanie kół, prawie że codziennie stało się niemalże nawykiem. W końcu udało się ogarnąć jeden problem, ale kosztem drugiego, ale Cube jest już zakolejkowany do łatania dętki.

Roch pozdrawia Czytelników.


Opublikowano

w

,

przez

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *