Awatar Roch Brada

Terenowy weekend, w końcu!

Czasem, w życiu blogowym zdarza się tak, że tytuł wpisu nie nadąża za jego treścią i właśnie w tej notce da się to odczuć, choć Roch postara się to zminimalizować, żeby nie było aż tak dużego dysonansu pomiędzy tym, jak Roch zatytułował wpis, a o czym napisał. Choć do pewnego stopnia całość będzie się pokrywała z tym, że weekend był terenowy, a nawet był więcej niż terenowy, ale miejscami będą wplatały się nici innych wydarzeń, ale tak to jest, jak się wcześniej zaczyna, a potem przełącza się na robienie zleceń.

I właśnie to jest pierwszy taki „dysonans”. W ciągu tygodnia Roch pisze teksty dla „pewnego portalu rowerowego”, z którym współpracuje i idzie mu już całkiem nieźle, ale jednak trochę czasu na to musi przeznaczyć i rower raczej wpada tylko weekendowo, ale za to pojawiają się pierwsze oznaki MTB w wypadach z Bombelkami. Po ostatnich przygodach w lesie, które skończyły się wizytą na myjni (i wcale nie chodzi o błoto) Roch postanowił zmienić kierunek, bo naprawdę domycie tego, co przykleiło się do kół, kosztowało więcej niż umycie samochodu. Bąbelek też raczej więcej tam na pojedzie. Jednak nie to, co do opon się przykleiło, było najgorsze.

Nowy kierunek wypadów z Młodym omija szerokim łukiem kebabową miejscówkę, więc nowy fan kebaba musi obchodzić się smakiem za każdym razem, kiedy chce jechać w teren, choć nie ma tak źle, bo czasem po prostu siadają z Rochem na rowery i jadą na kebaba bez żadnego dalszego planu. Roch nawet nadał nazwę temu wydarzeniu i od pewnego czasu określa to jako „Kolarstwo gastronomiczne”, co jest prawdą, bo w sumie jedzie się nażreć i tyle. Jednak z uwagi na młody żołądek nie jest to jakoś specjalnie częste wydarzenie, ale na tyle weszło w nawyk, że Roch nadał temu nazwę.

Co do nowego kierunku to jest lepszy, bo jest dalej od domu i można dłużej pojeździć na rowerze. Sam las tez jest lepszy, bo jest większy i chodzi po nim mniej ludzi, ale czasem się zdarzają. W lesie widać, że jest jeżdżone rowerowo, bo co rusz to jakieś rozjazdy, odgałęzienia i mijanki. Ogólnie w porównaniu do starej miejscówki jest o niebo albo i dwa nieba, lepiej. No i czyściej, bo mniej ludzi tam chodzi. Jest też mniej puszek po różnych Żubrach i Harnasiach, co też dobrze świadczy o miejscówce.

Ogólnie weekend przyniósł sporo nowych kierunków i terenów, po których jeździ się lepiej, dalej i szybciej. Choć powrót do domu jest cały czas pod górę, ale w sumie nie ma się czemu dziwić. Jak się zjeżdżało przez połowę lasu, to potem trzeba się wspinać do domu.

Roch pozdrawia Czytelników.


Opublikowano

w

przez

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *