Ostatnio sporo czasu zajmuje Rochowi remontowanie piwnicy. Tak, w końcu zabrał się za swój „garażowy serwis rowerowy”, o którym już kilka razy wspominał, ale na tym się kończyło. Poza tym, że Roch grzebie w piwnicy, to jeszcze wyjeżdża. Z dzieciorami i Żonką oczywiście, a w wolnym czasie – którego ma ciągle za mało – jeździ na rowerze. A przynajmniej stara się jeździć. Od czasu ostatniej notki w jeżdżeniu zaszło sporo zmian. Nie, Roch nie zmienił roweru i dalej uważa, że gravel to najlepsze, co przemysł rowerowy mógł dać światu (pomijając wszelkie zelektryfikowane i zamortyzowane gravele). Zmienił za to podejście do chwalenia się tym, że jeździł.