sobota, 25 lutego 2017

I jest! Pierwszy rower po długiej przerwie

No i stało się. Roch od tłustego czwartku postanowił, że będzie starał się osiągnąć poziom zen jeśli chodzi o dbanie o siebie i schodzenie z wagi. Zaczął od porannego biegania. Tak. Rano, przed pracą Roch biega z Michasią do przedszkola tylko, ale i tak to wymagająca trenerka.

"Tatuś teraz będę się napędzała" – mówi – "Biegnij za mną!"

I tak Roch przyśpiesza tempa żeby dogonić Michalinę, a ta z górki się napędza i napędza. Na szczęście przedszkole nie jest daleko, ale i tak Panie z Przedszkola dziwią się, że Michasia o tej porze, a jest to okolica 715, już jeździ na rowerze. Z przedszkolem Michasia bardzo się zżyła i chętnie chodzi, a to Rocha cieszy bo ma koleżanki (Michasia, a nie Roch), a i Roch ma cel biegowy.

Swoją drogą Roch nie wyobraża sobie dnia bez odprowadzenia Michasi do przedszkola. Nawet jak wie, że już jest spóźniony i będzie "załamywał czasoprzestrzeń" żeby nie spóźnić się do pracy to i tak idzie lub biegnie z nią do przedszkola. Kiedy już Roch dostanie buziaczka i tulaska to może wracać do domu. Oczywiście biegiem. W jednej ręce rowerek, a w drugiej kask. Później szybki prysznic, tulasek ze Stasiem i można już jechać do pracy.

Wracając do dziś; trasa najpierw dookoła domu i Roch już tracił nadzieję, że pojadą gdzieś dalej, ale Michasia chciała pojechać na konie, a później wrócić "kamienistą drogą". I tak przejechali się kawałek dalej. Jednak Roch planował jeszcze dalszy wypad bo chciał jechać do paczkomatu po paczki, ale Żonka słusznie zauważyła, że Michasia po porannym basenie może nie dać rady dojechać i wrócić.

I tak całkiem niespodziewanie Roch zainaugurował sezon rowerowy 2017. Po zimowym pedałowaniu w miejscu, dla Rocha dziwnym było, że rower może się przemieszczać. I takie zastosowanie roweru jest najlepsze. Rower ma jeździć, a nie być przypięty do jednego miejsca. Choć czasem tak trzeba. Na zakończenie zdjęcie rowerów dwóch:


I oczywiście ślad – taki prawdziwy – GPS. "Centrum telemetryczne" spisuje się doskonale nawet jak Roch przemieszcza się.


PPS.
Żona właśnie testuje swoje czujniki. Chyba jej się podoba, bo strasznie dyszy.

środa, 22 lutego 2017

Przygotowania do sezonu. Oby rowerowego.

Przygotowania do sezonu rowerowego A.D 2017 idą pełną parą. Roch obżera się fast-foodem, nie jeździ na trenażerze i ogólnie robi wszystko żeby umrzeć przy pierwszym pedałowaniu. Jednak nie wszyscy są tak słabej wiary i woli jak Roch.

Michasia jak tylko stopniał śnieg przypomniała sobie, że dawno nie jeździła na rowerze. I zapragnęła, niczym Roch za dawnych lat, pedałować. I nie liczyło się, że jest mokro, że może spaść deszcz, a gdzieniegdzie jeszcze leży kupka śniegu. Trzeba było rower wyjąć z garażu i pozwolić jej pojeździć. Roch nie opierał się zbytnio bo sam wie jak bardzo chce mu się pedałować. W tym rowku parcie na rower jest wyjątkowo silne, nawet zaplanował już kilka tras, które chciałby przejechać. I obowiązkowo objazd starych śmieci. Czyli rower do Colta i na stare śmieci, ale to jak dzień będzie dłuższy. Na chwilę obecną Roch chce w ogóle wsiąść na rower żeby cokolwiek się zadziało. Wiadomo, że:
"Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku"
Lao-tzu. chiński filozof, twórca taoizmu
Tak więc swoją podróż Roch chce zacząć od tego, że wsiada na rower. W tym celu zrobił pierwszy krok, aby dać się porwać przygodzie czyli odpiął rower od trenażera, zmienił oponę na asfaltową i z powrotem założył oponę trenażerową, ale tym razem do roweru Żonki żeby też mogła popedałować. Później, jak już nadejdzie lato Roch przełoży oponę z powrotem i całą czwórką będą pedałować. Jak tylko Roch nie zejdzie przy stawianiu tego pierwszego kroku, o którym pisał ciut powyżej.

Żeby nie było to Staś też ma swoją furkę. Czterokołową ze zdalnym sterowaniem. Przebieg niewielki, nie bita, a kierowca nie palący. Oczywiście pierwszy właściciel. I tak wyglądały pierwsze podrygi wiosny. Staś w samochodziku, a Michalina na rowerku. Roch za nimi idzie trzymając w jednej ręce pilot do autka, a w drugiej aparat. W międzyczasie musi oglądać się za Michaliną, bo ta nie patrzy gdzie jedzie. Ważne, że wiatr rozwiewa włosy, a to czy ktoś jedzie czy idzie to już nie jest ważne.

Pogoda na najbliższe dni nie wróży nic dobrego; będzie padało ale będzie ciepło i co najważniejsze nie ma już śniegu. Co prawda może jeszcze gdzieś tam spaść, ale to będą raczej ostatnie podrygi zimy tej wiosny. I trzeba będzie przeprosić się z siodełkiem i w końcu dotrzymać jakiegokolwiek postanowienia, bo na razie to nic dobrego z tego nie wychodzi, ale zawsze można (było) zwalić na zimę, na depresję, na chandrę, na brak słońca, na smog, na brak witaminy D, na mokro, na ślisko, na zimno i jeszcze wiele można by wymieniać. A co może zmotywować? Ładna pogoda, przyjemność z pedałowania i pewnie coś jeszcze o czym Roch wiedział, ale przez lata zapomniał.

Tak. Trzeba sobie powiedzieć wprost, że to co się dzieje z Rochem to efekt wieloletnich pokus, olewania i chęci robienia czegoś innego. A wiadomo nie od dziś, że Roch stworzony jest do pedałowania, a nie do przytulania. Że stracił włosy nie dlatego, że mu wyszły, a dlatego, że włosom pod kaskiem było ciasno. W tym roku może będzie inaczej. Co prawda włosy nie odrosną, ale może odżyje pasja do pedałowania, którą Roch zatracił. Czego sobie życzy.

Na zakończenie focia roweru w gotowości bojowej:


Roch pozdrawia Czytelników.

PS.
Żonkę tak wciągnęło pedałowanie na trenażerze, że zażądała aby Roch kupił drugi komplet czujników i stworzył konkurencyjne "Centrum Danych Telemetrycznych".

niedziela, 5 lutego 2017

Miało nie być, a jednak Roch pedałował

W ostatniej notce Roch zarzekał się, że jeśli zacznie pedałować to dopiero w poniedziałek, bo w sobotę miał przerwę techniczną, a w niedzielę na pewno nie będzie mu się chciało. Koniec końców jednak Roch wsiadł na rower w niedzielę i dnia siódmego przepedałował kilometrów dziesięć. Bo dlaczego czekać do poniedziałku skoro można w niedzielę; ale tak prawdę pisząc to Roch wsiadł na rower po tym jak Żonka zeszła z niego (roweru, nie Rocha).

Tak więc kolejny etap wzajemnego motywowania rozpoczął się na dobre. Może nawet uda się wyskoczyć na jakieś wspólne pływanie o ile będzie z kim zostawić dzieciory. Powrót na siodełko wcale tak bardzo nie bolał, ale Roch ma świadomość, że jego nogi są dalekie od ideału o czym przekonał się jeżdżąc na nartach. Więc plan na kilka najbliższych tygodni to wzmocnić nogi i oczywiście zrzucać wagę. Jednak to jest ciężkie mając na uwadze, że w lodówce leżą frytki, fryteczki, frytunie.

Pozostaje więc trzymać je nadal w lodówce, a codziennie wsiadać na rower i pedałować. Może te frytki będą nagrodą na regularne pedałowanie, a może po prostu Roch je zje. Na zakończenie oczywiście zapis z "Centralnego Systemu Telemetrycznego":


Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 3 lutego 2017

Kolejna przerwa i ferie w wersji mini

I stało się to co się już kilka(naście) razy się powtórzyło, czyli Roch zapomniał o blogowaniu i trenażerowaniu, choć to drugie spowodowane było też tym, że Roch z Żonką zaplanowali krótki wypad na ferie. Krótki ponieważ po obrzydliwie długim urlopie świątecznym Roch miał nikłe szanse na uzyskanie drugiego obrzydliwie długiego urlopu na ferie. Zatem trzeba było pokombinować i tak w piątek po pracy zjechali się wszyscy w Tarnowskich Górach, gdzie Roch zostawił samochód i drugim wszyscy pojechali już na ferie.

Śnieg dopisał, pogoda również więc dzieciory biegały po śniegu, jeździły na sankach i spały jak susły. Nie licząc ząbkowania Stasia przez co on nie spał jak suseł, ale zdarzało mu się, że trochę spał. Po początkowych problemach aklimatyzacyjnych Michalina pogodziła się z tym, że przez kilka dni nie będzie spała w swoim łóżku i że ten "domek w górach" też jest fajny.

Dodatkowo mogła biegać ile chciała, czego dowodem jest zdjęcie. Był śnieg to się biegało, skakało i ślizgało. Jednak gwoździem wypadu była nauka jazdy na nartach. Michalina bardzo chciała nauczyć się jeździć na nartach, ale nie sama tylko z Rochem, więc ten również załapał się na lekcje z instruktorem. Z całego wydarzenia powstało kilka filmów, które Roch może zmontuje jak się nauczy jak to się robi. Na razie są na dysku i widzieli je tylko nieliczni.

Zarówno Roch jak i Michalina nart mieli na nogach po raz pierwszy. Choć Michalina jeździła pod domem na "zabawkowych" nartkach, ale na takich z zapięciami i butami stała pierwszy raz. I poszło jej idealnie. Pani instruktorka chwaliła ją, że dobrze sobie radzi i jeszcze kilka zjazdów i będzie już mogła z Rochem śmigać po stoku. Z tego też wynika fakt, że Roch też całkiem nieźle sobie poradził. Choć zaliczył jedno śniegowanie, po którym nie mógł wstać i czuł się jak żółw wywrócony na skorupkę. Potem jednak opanował pługowanie i zjechał z większego stoku.

Staś za to wymyślił sobie nową zabawę. Wchodził w Rocha buta i próbował chodzić. Śmiechu było wiele, a największą frajdę miał Staś, który jak tylko miał okazję to chodził z Rocha butami. Roch miał już mniejszą frajdę bo za każdym razem jego buty były w innym miejscu. Jednak Roch nie musiał ich szukać zbyt długo bo zazwyczaj tam gdzie stał Staś tam był przynajmniej jeden but, a drugi też gdzieś był.

Pomijając naukę jazdy na nartach to udało się jeszcze zwiedzić Leśny Park Niespodzianek, w którym zimą po pierwsze jest bardzo ślisko, po drugie z obiecanych Żubrów i Jeleni zostali tylko zwiedzający, którzy byli jeleniami i po trzecie najfajniejszą atrakcją były drapieżne ptaki, które można było wziąć na rękę i strzelić sobie zdjęcie z ptakiem. Były sowy, orły, sokoły i tylko dumki brakowało, ale to chyba nie te klimaty. Koniec końców następne zwiedzanie parku tylko latem jak nie będzie śniegu i lodu na szlaku. Może wtedy uda się zobaczyć obiecane Żubry i Jelenie.

Tak więc teraz już wiadomo dlaczego Roch nie pedałował, ale tak prawdę pisząc to nie jest to do końca prawda. Bo dziś na przykład Roch siedzi na fotelu, a rower stoi za fotelem, ale Rochowi tak się nie chce, że nie wiadomo co. Jutro z kolei Roch będzie odczulany więc z urzędu ma zakaz wysiłku. Najbliższe pedałowanie więc czeka Rocha w niedzielę, ale wtedy pewnie stwierdzi, że:

"Zacznę od poniedziałku".

I tak minie mu obecny tydzień. I oby od tego poniedziałku faktycznie zaczął pedałować, bo bardzo wolno klarują się jakieś mgliste plany rowerowe. Jednak Roch zaczyna od szukania opony do roweru, ale chyba Roch przespał jakąś epokę, bo teraz większość gum to rozmiar 27/29 cali, a gdzie stare, poczciwe 26 cali? Na zakończenie selfie z nartami:


Roch pozdrawia Czytelników.