— "Tatuś teraz będę się napędzała" – mówi – "Biegnij za mną!"
I tak Roch przyśpiesza tempa żeby dogonić Michalinę, a ta z górki się napędza i napędza. Na szczęście przedszkole nie jest daleko, ale i tak Panie z Przedszkola dziwią się, że Michasia o tej porze, a jest to okolica 715, już jeździ na rowerze. Z przedszkolem Michasia bardzo się zżyła i chętnie chodzi, a to Rocha cieszy bo ma koleżanki (Michasia, a nie Roch), a i Roch ma cel biegowy.
Swoją drogą Roch nie wyobraża sobie dnia bez odprowadzenia Michasi do przedszkola. Nawet jak wie, że już jest spóźniony i będzie "załamywał czasoprzestrzeń" żeby nie spóźnić się do pracy to i tak idzie lub biegnie z nią do przedszkola. Kiedy już Roch dostanie buziaczka i tulaska to może wracać do domu. Oczywiście biegiem. W jednej ręce rowerek, a w drugiej kask. Później szybki prysznic, tulasek ze Stasiem i można już jechać do pracy.
Wracając do dziś; trasa najpierw dookoła domu i Roch już tracił nadzieję, że pojadą gdzieś dalej, ale Michasia chciała pojechać na konie, a później wrócić "kamienistą drogą". I tak przejechali się kawałek dalej. Jednak Roch planował jeszcze dalszy wypad bo chciał jechać do paczkomatu po paczki, ale Żonka słusznie zauważyła, że Michasia po porannym basenie może nie dać rady dojechać i wrócić.
I tak całkiem niespodziewanie Roch zainaugurował sezon rowerowy 2017. Po zimowym pedałowaniu w miejscu, dla Rocha dziwnym było, że rower może się przemieszczać. I takie zastosowanie roweru jest najlepsze. Rower ma jeździć, a nie być przypięty do jednego miejsca. Choć czasem tak trzeba. Na zakończenie zdjęcie rowerów dwóch:
I oczywiście ślad – taki prawdziwy – GPS. "Centrum telemetryczne" spisuje się doskonale nawet jak Roch przemieszcza się.
PPS.
Żona właśnie testuje swoje czujniki. Chyba jej się podoba, bo strasznie dyszy.