Tak więc przygotowania idą pełną parą; poza organizowaniem spraw technicznych, Roch organizuje też sprawy duchowe, czyli biega i jeździ na rowerze żeby kondycja była przynajmniej symboliczna. Co prawda nie liczy na wygraną, ale chce się sprawdzić, czy jeszcze pamięta jak to się jeździło inaczej niż po ścieżkach rowerowych. Swoją drogą w takim tempie to Roch przygotuje się do triathlonu, a nie do maratonu, ale to i dobrze dla kondycji i zdrowia Rocha. Tak więc zgodnie z planem treningowym Roch biega, a w chwilach wolnych pedałuje.
Ostatnie pedałowanie było całkiem solidne, bo był upał, było słońce, cienia za to nie było, ale była Żonka, z którą pedałował w stronę Blachowni. Tam odpoczynek i z powrotem do domu. Kilometrów wyszło 33, ale to nie był koniec. Po sprawdzeniu jak mają się dzieci z dziadkami i czy dziadkowie nie mają dość dzieci Roch z Żonką pojechali jeszcze na przejażdżkę do centrum. Taką już rekreacyjną, z postojem na brower i z powrotem do domu. Tutaj wyszło 6 kilometrów.
Jednak i to nie był koniec. Skoro Roch trzyma się rygoru biegowego to miał jeszcze zaplanowane bieganie, więc po dwóch rowerach wskoczył jeszcze w buty do biegania i poszedł zrealizować trening. Roch przebiegł 2.5 kilometra zgodnie z tym co zegarek mu kazał. I tak się zastanawia nad sobą, bo niechybnie kolejny krzyżyk, w kalendarzu, się zbliża.
Od dawna nie czuł takiego parcia na sport, a już na pewno na bieganie. Jednak mając przed sobą cel, w postaci maratonu, chce przygotować się do niego najlepiej jak potrafi. Mógłby, oczywiście, przelać opłatę startową i poczekać na start licząc, że "jakoś to będzie", ale skoro podjął takie wyzwanie to musi zrobić wszystko żeby nie zwieść, przede wszystkim siebie. I ma już pomysł na swoje "hall of fame". W przyszłym roku planuje co najmniej 4 maratony obskoczyć. Zimą pojeździ na trenażerze, potem bieganie i będzie forma.
Kończąc Roch wrzuca wszystko, co przejechał i przebiegł. Chronologicznie.
Roch pozdrawia Czytelników.