Roch jest dumny. A wszystko to przez wskazanie licznika. Początkowo Roch nie kojarzył ile to kilometrów udało mu się wykręcić w zeszłym roku. Jednak po przyjeździe do domu i zajrzeniu w sobie tylko znane miejsce stwierdził, że zeszły rok to pikuś.
Okazało się bowiem, że Roch pobił zeszłoroczny wynik o dobre 10 kilometrów (póki co, oczywiście), a pedałował będzie jeszcze ze dwa miesiące ostro, a potem rekreacyjnie, żeby tylko polansować się w kominiarce.
Plan wykręcenia 10 tyś. km jest coraz bardziej realny co Rocha cieszy niezmiernie bo będzie mógł powiedzieć, że to co sobie założy jest w stanie zrealizować i nie chodzi tu o liczbę, bo tą można podać jakąkolwiek. Chodzi o zasadę i dążenie do celu, o motywację i wiarę w siebie i we własne nogi.
Abstrahując od tematyki rowerowej Roch dowiedział się, że dziś jest dzień chłopaka. Pierwszy raz o czymś takim słyszy i dziwi się, że nie ma dnia wolnego od pracy. Dlatego Roch życzy wszystkim chłopakom wszystkiego najlepszego.
A Reedowi i Koyotowi, częstszego odpoczynku. Na rowerze oczywiście.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz