Od jakiegoś czasu Roch wdraża się w życie firmy, dziś dostał umowę o pracę, a potem dostał lutowanie; pysk śmiał mu się od ucha do ucha, bo w końcu miał zajęcie, które lubił. Lutował płytki z "semaforami" (choć nazwa znajoma, nie były one kolejowe), potem lutował kabelki, a na koniec programował układy, żeby mrugało i świeciło. W międzyczasie Roch zalewał bezpieczniki, żeby nie iskrzyły. Fajna praca, nie trzeba siedzieć za biurkiem i przekładać papiery z lewej na prawą tylko można na własnej skórze przekonać się jak pachnie zalewa i jak się ją robi.
Wracając do domu Roch patrzył na okolicę i czekał kiedy zrobi się cieplej, bo wtedy będzie można jeździć na rowerze. O 1700 Roch już jest pojedzony, wypoczęty i można ze dwie godzinki pojeździć. W sam raz na wypad pod lotnisko i z powrotem. Temperatura już jest trochę normalniejsza, choć rano jest jeszcze zimno, ale przecież Roch rano nie jeździ na rowerze.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz